W piątek 10 września ambasador Stanów Zjednoczonych w Rosji John Sullivan udał się na spotkanie do gmachu Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Agencja RIA Nowosti przekazała, że dyplomata został tam wezwany przez resort, ale powodu takiego zachowania Rosjan nie ujawniono.
Agencja Reutera poinformowała, że cała sprawa może mieć związek z odmową przyznania akredytacji dla rosyjskich dziennikarzy na wydarzenia towarzyszące obchodom rocznicy 11 września w Nowym Jorku. Przypomnijmy, że chodzi o uczczenie ofiar ataków terrorystycznych z 2001 roku. Amerykanie tłumaczyli, że decyzja ta była podyktowana „ogromną liczbą wniosków” przy ograniczonej przestrzeni.
Powołujące się na źródło dyplomatyczne rosyjskie agencje TASS i RIA Nowosti pisały z kolei, że powodem wezwania Sullivana miała być „ingerencja USA w wybory”. Roskomnadzor ostrzegał wcześniej, iż urząd ten oceni jako „ingerencję w wybory” udostępnienie przez Google Play i App Store dostępu do aplikacji Nawalny. Serwis opozycjonisty Aleksieja Nawalnego pozwala na obliczenie, który z kandydatów w danym okręgu w Rosji będzie dawał największe prawdopodobieństwo na pokonanie kandydata partii rządzącej. Wybory parlamentarne w Rosji zaplanowane są na 17 września.