W Sejmie w trakcie serii pytań do ministra zdrowia poseł Konfederacji Grzegorz Braun, gdy mikrofon był już wyłączony, a jego czas się skończy, wykrzyczał w stronę Adama Niedzielskiego: – Będziesz pan wisiał!
W obronie ministra stanęła wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska, która prowadziła wtedy obrady, a z mównicy potępił tę wypowiedź też Władysław Kosiniak-Kamysz. Lider PSL apelował do posłów i posłanek, by zaprotestowali przeciwko takiemu zachowaniu. – Nie zgadzam się z panem ministrem w wielu rzeczach, opowiadał głupoty z tej mównicy, ale będę pana bronił przed takimi tekstami. Panie pośle Braun nie wolno nigdy wobec nikogo tak mówić. To jest groźba karalna! – mówił Kosiniak-Kamysz.
Po krótkiej przerwie Kidawa-Błońska ogłosiła, że wyklucza Brauna z obrad, a posłowie wrócili do zadawania pytań ministrowi zdrowia w ramach informacji bieżącej. Po blisko godzinie od skandalu, który wywołał Braun, głos mogli zabrać ponownie Kosiniak-Kamysz i Adam Niedzielski.
Niedzielski najpierw pouczył Kosiniaka-Kamysza: Nigdy bym sobie nie pozwolił powiedzieć
Lider PSL wrócił jeszcze raz do sprawy Brauna, mówiąc: – Dwie minuty wylewa poseł Braun pomyje na ministra zdrowia. Zwieńczył to groźbą karalną, ja na to reaguje, mówiąc, że nie pozwolimy obrażać pana ministra, będąc z nim w sporze politycznym, bo mówi rzeczy nieprawdziwe, z którymi się nie zgadzam (...).
Kosiniak-Kamysz, podkreślał, że dalej chce rozmawiać z ministrem np. w sprawie trwającego protestu medyków i zapewniał, że zdecydowana debata w Sejmie nie powinna być traktowana jako atak. Na koniec zaproponował, że wybierze się razem z Niedzielskim do protestujących.
Gdy na mównicy znalazł się ponownie Niedzielski, zaczął nie od skomentowania słów Brauna, a od odpowiedzi skierowanej do Kosiniaka-Kamysza.
– Panie przewodniczący (chodzi o lidera PSL – red.), w życiu bym sobie nie pozwolił powiedzieć do pana w ten sposób, w jaki pan się zwrócił do mnie, czyli że „opowiadam głupoty”. Nie wyobrażam sobie, żeby debata publiczna, która być może jest transmitowana, odbywała się w takiej konwencji, gdzie dorośli faceci, za przeproszeniem, wyzywają się w ten sposób. To jest żenada numer jeden – podsumował Niedzielski.
Niedzielski o słowach Brauna: Ja chciałem opuścić salę
Po tym, jak Niedzielski skomentował wypowiedzi Kosiniaka-Kamysza na swój temat, przeszedł do sprawy słów Brauna. – Żenada numer dwa to jest pan poseł Braun, który zachował się skandalicznie, ja chciałem opuścić salę, ale tutaj państwo mi zwrócili uwagę, że nie powinienem zniżyć się do tego standardu – powiedział.
– Myślę sobie, że z punktu widzenia ministerstwa, gości, to jest absolutnie nieakceptowalne. Ja oczekuję od Prezydium Sejmu podjęcia stanowczych, surowych kroków w tej dziedzinie. Bo szanowni państwo, my tylko ostatnio potakujemy głową, że dzieją się rzeczy skandaliczne, a nie ma podejmowanych żadnych wymiernych kroków wobec tego, co zrobił pan Braun – mówił Niedzielski.
W pewnym momencie minister zdrowia ocenił, że usunięcie Brauna na 15 minut z sali sejmowej to „nie jest odpowiednia kara”. Wtedy podniosły się głosy oburzenia, ponieważ decyzją Kidawy-Błońskiej Braun został wykluczony z posiedzenia. Na koniec Niedzielski dodał: – Chciałbym podziękować wszystkim państwu za jednoznaczną postawę, ale nie chciałbym, abyśmy się zatrzymywali na tym, że tylko negujemy, a nie wyciągamy konsekwencji. Albo będziemy asertywni albo będziemy potakiwali.
Czytaj też:
„Dla wariatów będzie bohaterem”, „hańba dla polskiego parlamentaryzmu”. Komentarze po słowach Brauna