– Będziesz pan wisiał! – te słowa, wykrzyczane przez posła Konfederacji Grzegorza Brauna w stronę ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, sprawiły, że mówi się nie tylko o samym parlamentarzyście, ale i o tym, co go czeka. Braun cieszy się przecież poselskim immunitetem, więc problem jest spory, zwłaszcza że trudno przypomnieć sobie, by po 1989 roku ktoś postanowił zachować się w ten sposób wobec konstytucyjnego ministra czy innego parlamentarzysty. Prezydium Sejmu wyczerpało wszystkie środki na ukaranie posła przewidziane w ustawie, a teraz ruch należy do prokuratury.
W tej sprawie jest i ważne będzie wszystko, co poprzedziło słowa Brauna, a nawet moment, w którym one padły. Co do jednego nie ma wątpliwości: to, że padły, to przekroczenie kolejnej granicy w polskiej polityce. Sam Braun zapowiedział już, że nie przeprosi ministra i zaprzeczył, jakoby groził Niedzielskiemu. Ważny – w kontekście nadchodzącego dochodzenia – będzie też wątek całego wystąpienia posła.
Zanim padły słowa o wieszaniu, Braun – w trakcie debaty o służbie zdrowia – wyrażał nadzieję, że zobaczy ministra na ławie oskarżonych, a akt oskarżenia będzie zawierał informacje o „stu kilkudziesięciu, a zegar tyka, tysiącach zgonów nadmiarowych”. Później Braun gładko przeszedł m.in. do słów: – To są straty wojenne. Ludzie, którzy odpowiadają za te straty wojenne, są zbrodniarzami wojennymi. Zbrodniarze wojenni w kategoriach norymberskich to niekoniecznie ludzie, którzy strzelają z rewolweru w potylicę i spychają do dołu z wapnem w Palmirach czy w Katyniu.