Ojciec prezydenta Andrzeja Dudy, prof. Jan Duda, radny sejmiku małopolskiego i jego przewodniczący, w rozmowie z „Newsweekiem” bronił przyjętej przez Małopolskę tzw. uchwały anty-LGBT. Kwestię uchwał nagłośnił Bart Staszewski, to za jego sprawą upowszechniło się określanie ich mianem „stref wolnych od LGBT”. Z kolei Komisja Europejska wystosowała ultimatum do województw, w których przyjęto takie uchwały – jeśli się z nich nie wycofają, mogą stracić unijne pieniądze.
– My nie jesteśmy przeciwko osobom LGBT, tylko przeciw ich propagandzie, a nagłaśnianie sprawy orientacji seksualnej tych osób jest formą propagandy – tłumaczył w rozmowie z „Newsweekiem” Jan Duda. Pytany, czy nie obawia się, że Małopolska utraci pieniądze z UE przez tę uchwałę, odparł, że marszałek województwa powołał rzecznika ds. równego traktowania i to może zakończyć konflikt z Brukselą. W kwestii samej uchwały przedstawił następujące stanowisko:
– Uchwała była deklaracją naszej postawy, a nie jakichś działań. Jeśli ktoś uważa, że musimy się wycofać z naszych deklaracji pod przymusem, pod groźbą, to oznacza, że mamy się wyprzeć tego, że chcemy wspierać rodzinę opartą na tradycyjnych wartościach.
Czytaj też:
RMF FM: Małopolska ugnie się pod presją KE. Chodzi o tzw. uchwałę anty-LGBT
Jan Duda: Homoseksualizm jest w znacznym stopniu zjawiskiem zaraźliwym
Dziennikarka „Newsweeka” dopytywała ojca prezydenta także o treść tej uchwały, w której Sejmik Województwa Małopolskiego deklarował np. „obronę systemu oświaty przed propagandą LGBT zagrażającą prawidłowemu rozwojowi młodego pokolenia”.
Prof. Jan Duda stwierdził, że był to „skrót myślowy”, a w tym przypadku chodziło o „propagandę ideologii gender”. – To pogląd, że można sobie dowolnie, na podstawie własnych odczuć, mniej lub bardziej przemyślanych, wejść w środowisko osób nieheteronormatywnych w nadziei, że będzie tam lepiej – powiedział.
Broniąc uchwały, Jan Duda sięgnął po raport z „Science Magazine”, w którym wyczytał, że na 500 tys. osób deklarujących „skłonności nieheteronormatywne” od 8 do 25 proc. z nich „ma te skłonności z powodu odmienności generycznych”. – Reszta to są albo uwarunkowania hormonalne, albo kulturowe. Czynniki kulturowe to efekty promowania tych skłonności. Po prostu homoseksualizm jest w znacznym stopniu zjawiskiem zaraźliwym. Twierdzenie, że płeć to jest kwestia wyboru, które staje się u nas modne, utrudnia dzieciom rozwój psychofizyczny – podsumował.
Te słowa spotkały się ze zdecydowaną odpowiedzią dziennikarki „Newsweeka” Renaty Grochal: – Panie profesorze, co pan mówi? Orientacja seksualna to jest kwestia biologii, a nie kultury. Gender, które zamiast ideologii LGBT chce pan wpisać do waszej uchwały, to nie jest zmiana płci, tylko pojęcie z antropologii kulturowej.
Czytaj też:
Jarosław Kaczyński odpowiadana na zarzuty unijnych instytucji. „Musimy obronić Polskę”