Wiceszef MSWiA zapewniał w Polsat News, że konflikt z Czechami w sprawie kopalni Turów jest wyjaśniany od wielu tygodni drogą dyplomatyczną. Nie zbiły go z tropu uwagi, iż kary finansowe to już coś wykraczającego poza dyplomację. – Niestety wielokrotnie jest tak, że sytuacja wewnętrzna bardzo często wpływa na sytuację międzynarodową. Gdyby nie wybory w Czechach, ten kryzys byłby już dawno rozwiązany – stwierdził w pewnym momencie.
Na takie stwierdzenie Jan Grabiec zareagował przypomnieniem, że konflikt w sprawie Turowa trwa już pięć lat, a przez ten czas było dużo momentów, kiedy u naszego południowego sąsiada nie odbywały się wybory. – Kiedy słyszę tłumaczenie ze strony rządu PiS, to słyszę, jak alimenciarz mówi, że sędzina się na niego uwzięła. To jest ten sam typ tłumaczenia – zwracał uwagę. Dodawał, że jest to spór z przyjaznym Polsce państwem.
Prowadzący program zapytał w pewnym momencie swoich gości, czy w razie przedłużania się konfliktu ws. Turowa Polska powinna wystąpić z Grupy Wyszehradzkiej. – To byłaby całkowita klęska rządu i dowód izolacji – stwierdził Grabiec, po raz kolejny przypominając, że Polska nie ma obsadzonego stanowiska ambasadora w Czechach. Błażej Poboży również odparł, że „oczywiście nie”, Polska nie powinna opuszczać tego grona.
Czytaj też:
Spór o Turów. Polska strona popełniła błędy, które będą nas kosztowały miliony