Wprost: Gdy zobaczył pan w internecie okładkę „Mińskiej Prawdy” z Andrzejem Dudą do złudzenia przypominającego Adolfa Hitlera, który okrutnie traktuje imigrantów na polsko-białoruskiej granicy, to co pan pomyślał?
Andrzej Zybertowicz: To tak, jakby Pani– kogoś pytała, jak ocenia zachowanie nastolatka kopiącego staruszkę na ulicy. Nie byłem tą okładką zdziwiony. To klasyczna prowokacja.
Kancelaria Prezydenta podjęła w tej sprawie jakieś kroki?
Nie sądzę. Przekonywanie białoruskiej gazety, że prezydent Andrzej Duda nie jest hitlerowcem, byłoby absurdalne. Media ścigają się o klikalność, dlatego nie warto ich karmić takimi wątkami. Wojna hybrydowa, z którą mamy do czynienia, została nieźle już opisana przez ekspertów. Jestem analitykiem i zwracam uwagę na rzeczy, których tak łatwo nie widać.
To znaczy?
Problem z sytuacją na granicy polega na tym, że większość komentarzy publicznych, to opinie ludzi, którzy albo nie chcą albo nie potrafią spojrzeć na sytuację całościowo.
Czyli?
Jest wymiar empatii w stosunku do cierpiących ludzi i jest wymiar bezpieczeństwa. Tylko uwzględniając je łącznie, poważnie podchodzimy do sprawy. Tymczasem w wielu dyskusjach dominują tanie głosy współczucia, mające skupić uwagę na nieszczęśnikach marznących lub umierających przy granicy. Jednocześnie pomijany jest wymiar bezpieczeństwa, w tym aspekt strategiczny, który polega na tym, że Białoruś realizuje złożoną, międzynarodową operację skierowaną przeciwko Unii Europejskiej czy demokratycznemu Zachodowi w ogóle. Prawdopodobnie na polecenie Moskwy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.