Arnoud van Doorn to były członek skrajnie prawicowej partii Geerta Wildersa. Jak pisze portal politico.eu, powołując się na jego prawnika, policja aresztowała go właśnie pod zarzutem planowania zabójstwa premiera swojego kraju. Polityk miał zachowywać się „podejrzanie” w czasie, gdy w bliskim sąsiedztwie znajdował się Mark Rutte. Zatrzymany w Hadze, został wypuszczony do domu w poniedziałek 29 września. Nie przedstawiono mu zarzutów.
W lokalnych mediach van Doornt tłumaczył, że był w okolicy, żeby podać leki kotu swojej mamy. Miał zatrzymać się na kawę w kawiarni, która przypadkiem znajdowała się naprzeciwko siłowni, gdzie ćwiczył premier. Rutte miał ostatnio otrzymać dodatkową ochronę w związku z obawami o planowane porwanie lub atak ze strony przestępczego gangu. Według „De Telegraaf”, funkcjonariusze Królewskiej i Dyplomatycznej Służby Bezpieczeństwa (DKDB) mieli potajemnie towarzyszyć politykowi, który regularnie jeździ do pracy rowerem.
W 2012 roku, krótko po opuszczeniu partii Wildersa, van Doorn przeszedł na islam i założył własne ugrupowanie, które nie zdołało jednak wprowadzić posłów do parlamentu w tegorocznych wyborach. Był skazywany za antysemickie tweety, ujawnienie poufnych dokumentów do prasy, nielegalne posiadanie broni i sprzedaż narkotyków nieletnim. Przed wyborami z tego roku van Doorn miał wyrzucić jednego z kandydatów własnej partii, ponieważ ten odmówił sprzedaży ciastek w kształcie penisów.
Czytaj też:
Nowe obostrzenia w Holandii. Mimo wysokich kar, aż 41 proc. restauratorów nie chce ich egzekwować