Dosyć nieoczekiwanie posłowie Prawa i Sprawiedliwości złożyli projekt dotyczący zmian w Regulaminie Sejmu. Chcą, by przy wydawaniu zgody na przedłużenie stanu wyjątkowego decydowała zwykła większość, a nie jak dotychczas – bezwzględna. Przedstawiciele opozycji utrzymują, że PiS obawia się głosowania według aktualnych zasad, ponieważ nie jest pewne niektórych posłów, luźno z nim współpracujących. Chodzi o dwóch posłów niezależnych (Łukasz Mejza i Zbigniew Ajchler) i trzech posłów z koła Kukiz'15 (koło liczy czterech posłów, ale Stanisław Tyszka nie głosuje zawsze tak, jak jego koledzy).
Dla całej tej układanki kluczowe jest to, że PiS po prostu nie ma formalnej większości w Sejmie. Klub formacji rządzącej, w którym zasiadają przedstawiciele PiS, Solidarnej Polski oraz Partii Republikańskiej (są nieliczne przypadki bezpartyjnych, jak np. Anna Maria Siarkowska), ma 227 posłów i posłanek. PiS większość buduje więc na współpracy ze wspomnianymi posłami niezależnymi i K'15. Wtedy, zakładając, że cała piątka głosuje razem z klubem, PiS może liczyć na 232 głosy.
Zmiana regulaminu Sejmu. Po co PiS inne zasady głosowania ws. stanu wyjątkowego?
Taka sytuacja sprawia, że PiS może co prawda wygrywać głosowania zwykłą większością głosów (choć też stuprocentowej pewności nie ma, co uwypukliły wydarzenia z 11 sierpnia, gdy Kukiz'15 rzekomo przez pomyłkę głosowało razem z opozycją), ale w przypadku głosowań, w których decyduje się większością bezwzględną, ma jeszcze więcej problemów. Najpierw krótkie wyjaśnienie, czym różnią się od siebie te dwa rodzaje głosowań:
- głosowanie większością zwykłą – głosów „za” musi być więcej niż „przeciw”, głosy wstrzymujące się nie są uwzględniane, obowiązuje też zasada kworum: głosowanie jest ważne tylko wtedy, gdy weźmie w nim udział przynajmniej połowa ustawowej liczby posłów, czyli 230;
- głosowanie większością bezwzględną – głosów „za” musi być więcej niż tych „przeciw” i wstrzymujących się, głosowanie jest ważne, jeśli było kworum (głosowało minimum 230 posłów).
Czytaj też:
Zmiany w Regulaminie Sejmu. Komisja przyjęła projekt i odrzuciła wnioski opozycji
Sejmowa matematyka i „bezpieczniki” PiS
To już wróżenie z fusów, ale PiS ma przez swój brak formalnej większości w Sejmie kilka potencjalnych problemów. Opozycja, jeśli dogadałaby się z Kukiz'15 i dwoma posłami niezależnymi, mogłaby zrywać kworum, nie dopuszczając do głosowań. Jednocześnie każdy nieobecny poseł czy posłanka z PiS staje się bólem głowy dla szefostwa klubu – maleje i tak niepewna przewaga nad opozycją.
Jednak nieobecność posła staje się mniejszym problemem, jeśli podczas głosowania decyduje się większością zwykłą i właśnie na to – w kontekście zmian wokół zatwierdzenia stanu wyjątkowego – zwracała uwagę opozycja. W Sejmie 29 września odbyły się dwa głosowania, podczas których nie głosowało trzech posłów PiS (i 21 innych). Utrata jakiegokolwiek z głosów w Sejmie kosztowałaby PiS przegrane głosowanie, dlatego też teoria o „zabezpieczeniu” się w razie problemów, nie jest wyssana z palca.
W drugim ze środowych głosowań razem z PiS głosowało jeszcze trzech posłów K'15, dwoje z koła Polskich Spraw i jeden niezrzeszony – równo 230. Bez tych dwóch głosów z koła PS, PiS już miałoby problem w głosowaniu większością bezwzględną (zakładając, że reszta posłów głosuje „przeciw” lub wstrzymuje się od głosu) i tak dalej.
PiS w swojej nowelizacji Regulaminu Sejmu umieściło też jeszcze jeden „bezpiecznik” (ponownie na myśl przywodzący przegrane głosowania z 11 sierpnia). Partia rządząca chce, by w debacie nad przedłużeniem stanu wyjątkowego nie było możliwe zgłaszanie wniosków formalnych dotyczących przerwania, odroczenia czy zamknięcia posiedzenia. To kolejny, pośredni dowód, na obawy przed głosowaniami w Sejmie.
Czytaj też:
NA ŻYWO. Sejm m.in. o zmianach w regulaminie, podatkach, rekompensatach