– Musimy być stanowczy wobec Łukaszenki. Ale to jest wspólna unijna granica i dlatego ważna jest transparentność, dlatego musimy działać zgodnie z unijnym prawem i wartościami. Musimy omówić to, jak możemy w tej sprawie działać razem – podkreślała komisarz Johansson w środę 29 września. To jasna zapowiedź, że nie zgodzi się na to, by Polska w stosunku do imigrantów nadciągających z Białorusi stosowała te same metody, co reżim w Mińsku.
– Na Białoruś nakładamy sankcję. Ale musimy pamiętać, że my nie jesteśmy Białorusią. W UE mamy inne zasady, my przestrzegamy prawa, stosujemy się do międzynarodowych konwencji. Potrzebujemy więcej przejrzystości i o tym będę rozmawiać z polskim ministrem – podkreślała. Unijni politycy w kontekście przejrzystości mają oczywiście na myśli dopuszczenie dziennikarzy w pobliże pasa granicznego oraz zaproszenie przez Polskę funkcjonariuszy Fronteksu – unijnej agencji zajmującej się ochroną granic Wspólnoty.
Kryzys migracyjny
Eksperci uważają, że poprzez kierowanie imigrantów do Polski, Litwy i Łotwy reżim Łukaszenki chce wywierać presję na Unii Europejskiej, zmuszając ją do zniesienia sankcji. Polska Straż Graniczna od początku sierpnia zatrzymała w pobliżu Białorusi już kilka tysięcy nielegalnych imigrantów. W większości byli to uciekinierzy z krajów Bliskiego Wschodu i Afganistanu. Lawinowy wzrost osób chcących przekroczyć Polską granicę obserwowany jest od początku sierpnia.
Czytaj też:
Tak źle nie było od II wojny światowej. W 27 państwach spadła oczekiwana długość życia