W czwartek wieczorem Wprost opisywało wydarzenia z sejmowej debaty przed głosowaniem w sprawie przedłużenia stanu wyjątkowego. Było przestawianie fotografii jednego z dzieci migrantów w Michałowie (taki rekwizyt ustawiła posłanka opozycji, Magdalena Filiks z KO), krzyki, oskarżenia o wspieranie Putina czy Łukaszenki. Najwięcej działo się jednak wokół zdjęcia, które raz ktoś ustawiał przy pulpicie obok mównicy, raz ktoś zdejmował. Posłanka Filiks pokazała zresztą, jak wyglądała po posiedzeniu fotografia dziewczynki z misiem w rękach.
Gorący kartofel w Sejmie – zdjęcie dziecka migrantów. Jak zachował się Soloch?
Nic dziwnego, że fotografia tak wyglądała, ponieważ tym zdjęciem przerzucano się niczym gorącym kartoflem. Inną fotografią, też dziecka migrantów, którą zabrał ze sobą poseł KO Artur Łącki, też się przerzucano. Zresztą, przez to zdjęcie ze swojego zachowania musiał tłumaczyć się prezydencki minister, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch.