Podczas czwartkowej debaty nad wnioskiem o wydłużenie stanu wojennego Piotr Kaleta z PiS zapytał: „No lewactwo, ręka w górę, kto przyjmie pod swój dach zboczeńca, który gwałcił krowę albo kobyłę?”. Do tych słów odniósł się w „Kropce nad i” europoseł Prawa i Sprawiedliwości. Kosma Złotowski przyznał, że „debata była bardzo emocjonalna i wielu parlamentarzystów zachowywało się nie tak, jak przystoi dla tak ważnej sprawy”. – Emocje poniosły zbyt wielu – dodał eurodeputowany.
Polityk Prawa i Sprawiedliwości o dzieciach z Michałowa
Prowadząca program zapytała Złotowskiego, czy myśli o tym, gdzie są dzieci z Michałowa. Monika Olejnik wspomniała również o „strażnikach, którzy wyrywali dzieci i wpychali je do autokarów”. – Przypuszczam, że dzieci i rodzice są bezpieczni na Białorusi, pod czułą opieką Aleksandra Łukaszenki, który je tam zaprosił – podkreślił polityk Prawa i Sprawiedliwości.
Dziennikarka dopytała, czy europosła nie zastanawia, czy „dzieci nie są w lesie, na bagnach lub nie są wypychane na granicę, lub nie są zmarznięte”. Złotowski wyjaśnił, że wypchanymi na nasze terytorium dziećmi, zaopiekowały się polskie służby graniczne. Następnie dzieci miały zostać odwiezione tam, dokąd przywieźli je rodzice na zaproszenie prezydenta Białorusi. Polityk PiS tłumaczył, że Łukaszenka liczy na to, że uchodźcy zostaną przyjęci, a za nimi pójdą kolejni.
Monika Olejnik do europosła PiS Kosmy Złotowskiego. „Czy pan ma serce?”
– Wiemy, w co gra Łukaszenka. Znamy jego umowy o ruchu bezwizowym z wieloma państwami. Wiemy, że na białoruskich krajowych lotniskach przyjmowane są samoloty z zagranicy i wiemy, do czego to prowadzi – mówił Złotowski. – Czy pana nie przejmuje los tych dzieci, czy pan ma w ogóle serce? – zapytała Olejnik. Europoseł PiS wyjaśnił, że „ma wyobraźnie i widzi to, co dzieje się na polskiej granicy i do czego to może doprowadzić”.
Czytaj też:
Waszczykowskiego spytano o dzieci z Michałowa. „Ja nie wejdę w tę państwa histerię”