Przypomnijmy, że Monika Pawłowska zaczynała w Wiośnie Roberta Biedronia. Później zmieniła polityczny kurs o 180 stopni, przechodząc do Porozumienia Jarosława Gowina. Po tym jak Gowin poinformował, że jego ugrupowanie opuszcza rząd Zjednoczonej Prawicy, Pawłowska pozostawała wciąż jedną z szabel Porozumienia. Już wtedy jednak pojawiały się medialne spekulacje, że taki stan rzeczy nie utrzyma się długo. Faktycznie, w trakcie burzliwego posiedzenia Sejmu, po godzinie 23:00 w czwartek 30 września, Pawłowska obwieściła na Twitterze, że odchodzi z Porozumienia. „Zrezygnowałam z członkostwa w kole parlamentarnym Porozumienie i partii Porozumienie Jarosława Gowina. Nie mogę akceptować destabilizacji funkcjonowania państwa polskiego dla prywatnych celów politycznych” – napisała.
Michał Wypij o kulisach odejścia Moniki Pawłowskiej
Później poinformowała z kolei, że po rozmowach z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim i premierem Mateuszem Morawieckim, zdecydowała się dołączyć do klubu PiS w Sejmie. Wirtualna Polska podawała, że w kuluarach doszło do „politycznego handlu”. Za zasilenie PiS, posłanka miała otrzymać gwarancję wpływu na instytucje koordynujące Społeczne Inicjatywy Mieszkaniowe (SIM).
Jak w rozmowie z Interią mówi wiceprezes Porozumienia Michał Wypij, partia już wcześniej miała sama pozbyć się Pawłowskiej. – Jakiś czas temu usłyszeliśmy, że Pawłowska handluje swoim głosem. Było to widać podczas głosowań w Sejmie. Nie chciała poprzeć m.in. odwołania najsłabszego ministra rolnictwa w najnowszej historii, czyli Grzegorza Pudy. Dlatego podjęliśmy decyzję, że nie możemy tego dłużej tolerować. Do pani poseł doszło, że będzie wniosek, żeby ją usunąć. W konsekwencji uciekła do PiS – mówi.
– Monika Pawłowska zapewniała, że z nami zostanie i będziemy razem głosować. Pozostawało to jednak w sprzeczności z jej zachowaniem. Mieliśmy także informacje, że kontynuuje poufne spotkania z politykami PiS, żeby ugrać coś za swój głos. Dlatego decyzja o rozstaniu była kwestią dni – dodaje, ujawniając kulisy politycznego transferu.