Waszczykowski: Dziennikarze przyjeżdżają na granicę, by zwyzywać strażników czy przerzucić papierosy

Waszczykowski: Dziennikarze przyjeżdżają na granicę, by zwyzywać strażników czy przerzucić papierosy

Witold Waszczykowski
Witold Waszczykowski Źródło: Newspix.pl / Stanisław Krzywy
Dawniej, w czasie konfliktów zbrojnych np. w Bośni i Hercegowinie czy Wietnamie, organizowało się dla dziennikarzy briefingi oraz wyjazdy na linię frontu. Wszystko odbywało się pod ochroną wojska, w bezpiecznych punktach. Dziś dziennikarze przyjeżdżają na granicę po to, by zwyzywać strażników, przerzucić papierosy czy czekoladę przez granicę – mówi w rozmowie z „Wprost” były szef MSZ, Witold Waszczykowski. Europoseł PiS opowiada też o tym, do czego może doprowadzić spór z Czechami oraz o codziennych kłopotach związanych ze zdiagnozowaną u niego chorobą.

Wprost: Eksperci z ONZ apelują, by Białoruś i Polska zaczęli współpracować, by nie dopuścić do kolejnych tragedii na granicy (zmarło dotąd 6 osób – przyp. red.). Czy ten polityczny spór uda się zakończyć?

Witold Waszczykowski: To zależy od dwóch czynników. Po pierwsze, może klimat i pogoda zniechęci część osób do przyjeżdżania na granicę, po drugie – wiele zależy od zachowania polskiej opozycji. Jeśli wreszcie uznają, że tylko pogarszają sytuację, walcząc z rządem przez narażanie polskich interesów bezpieczeństwa i zrezygnują z tego ataku, może dotrze do Łukaszenki, że nie ma szans na podział polskiego społeczeństwa, upadek czujności polskich służb, a nasza granica będzie broniona. Ale nie wiem, czy można na to liczyć.

Bardziej liczę, że na pogorszenie pogody i rozsądek emigrantów, bo nie można ich nazywać uchodźcami. Czy warto narażać życie w takim celu?

Ale pewnie widział pan, co działo się przed budynkiem Straży Granicznej w Michałowie, dzieci bez butów, płacz uchodźców wypychanych na stronę białoruską. Pan pewnie powie, że to próba nacisku na Polskę, ale trudno przejść obok takich „obrazków” obojętnie. Dyrektor Generalny Polskiego Komitetu Narodowego UNICEF Marek Krupiński mówił w TVN24, że to „skandal” i wspominał o „bezduszności decydentów”. Dodał, że Polska łamie konwencję, której sama była autorem i sama ją podpisała. Co pan na to?

To nie pytanie a oświadczenie polityczne. Tak samo mówią politycy opozycji. To są wypowiedzi ignorantów albo ludzi świadomie wprowadzających opinię publiczną w błąd. Jesteśmy gotowi pomóc tym, którzy przyjdą na przejście graniczne. Stoją przygotowane tiry z wszystkimi niezbędnymi środkami.

Ale ci, co koczują przy granicy, nie chcą od Polski pomocy, bo mają po tamtej stronie zaopatrzenie, są świadomie wykorzystani, by stanowić pseudozagrożenie.

Problem polega na tym, że chcą się dostać do Niemiec, Szwecji, a jeśli uzyskają azyl w Polsce, zamyka im to drogę do Niemiec, gdzie mają lepszy „socjal”. To chyba jest jasne jak słońce.

Ale ludzie umierają w przygranicznych lasach. Za moment – jeśli, jak pan mówi, pogoda się pogorszy – mogą osierocić swoje dzieci albo je stracić.

A co powinniśmy zrobić? Zabierać im dzieci i na siłę pakować je do obozów przejściowych, jak ich rodzice tego nie chcą? Przecież przestrzegamy prawa obowiązującego na świecie i w UE. We wtorek w Parlamencie Europejskim doszło do debaty na temat sytuacji na granicy polsko-białoruskiej i unijna komisarz do spraw wewnętrznych, Ylva Johansson dokładnie w ten sam sposób relacjonowała sytuację, opowiadała jak imigranci przejeżdżają na Białoruś, by się przedostać do Niemiec a nie uzyskać pomoc w Polsce.

No dobrze. Słyszymy wypowiedzi polityków z różnych stron, unijnych komisarzy, polskich ministrów czy też komunikaty Straży Granicznej. Ale dlaczego nie mamy jako dziennikarze możliwości relacjonowania tego, co się dzieje na granicy i wyrobienia sobie własnej opinii? Lepiej oglądać filmiki publikowane przez Białorusinów?

Dawniej, w czasie konfliktów zbrojnych np. w Bośni i Hercegowinie czy Wietnamie, organizowało się dla dziennikarzy briefingi oraz wyjazdy na linię frontu. Wszystko odbywało się pod ochroną wojska, w bezpiecznych punktach. Dziś dziennikarze przyjeżdżają na granicę po to, by zwyzywać strażników, przerzucić papierosy czy czekoladę przez granicę. No o czym my w ogóle mówimy?

Artykuł został opublikowany w 41/2021 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.