– Nazywam się Donald Tusk. Jestem Polakiem, którego siedem lat temu państwa Europy wybrały na szefa Rady Europejskiej. Wybrały ze względu na szacunek do Polski, do naszej drogi, dla was. Dlatego czułem się zobowiązany, by w tym krytycznym momencie podnieść alarm spowodowany decyzjami pseudotrybunału, partii rządzącej, która bez ukrywania czegokolwiek postanowiła wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej – mówił były premier.
Tusk stwierdził, że nawet nie przeszło mu przez myśl, że na protest w Warszawie przyjdzie tylu ludzi. Podkreślił, że protesty odbywają się też w ponad 100 miejscowościach w Polsce. – Jesteśmy gotowi nie tylko do manifestacji, ale do zwyciężania – deklarował Tusk. Lider PO podziękował m.in. Komitetowi Obrony Demokracji i Strajkowi Kobiet oraz innym organizacjom, które w ostatnich latach angażowały się w protesty.
Tusk wzywa do protestu
– Co takiego się stało, że dziś się spotkaliśmy? Pseudotrybunał, grupa przebierańców przebranych w sędziowskie togi, postanowiła wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej – mówił Tusk. Przemówienie zakłócali zwolennicy Roberta Bąkiewicza, rozpraszając byłego premiera. Ponieważ obie demonstracje odbywały się obok siebie, powstał chaos.
– Gwałcenie standardów europejskich to jest odbieranie nam naszych praw i wolności. Dlatego musimy wszyscy przeciwko temu zaprotestować. Nie pozwolimy, by odebrali nam nasz głos, decyzję 14 milionów Polaków (tyle osób poparło wejście Polski do UE w referendum – red.) – mówił Tusk. Przemówienie zakończył, intonując hymn Polski.
Czytaj też:
Rafał Trzaskowski na wiecu w Warszawie: Nie dajcie się nabrać na kłamstwa Kaczyńskiego
Protest w Warszawie po apelu Donalda Tuska