Marcin Przydacz w rozmowie z portalem Rudaw, który jest wydawany w irackim Kurdystanie stwierdził, że to Białoruś jest odpowiedzialna za kryzys migracyjny przy granicy z Polską. Wiceminister spraw zagranicznych podkreślił, że Aleksandr Łukaszenka instrumentalnie traktuje migrantów starając się wywołać presję na krajach UE i zdestabilizować sytuację na jej granicach.
Z relacji wiceszefa MSZ wynika, że osoby, które koczują przy granicy po stronie białoruskiej są traktowane w fatalny sposób. – Na filmach i zdjęciach, które trafiają do sieci widać przypadki bicia migrantów – powiedział.
MSZ: Migranci chcą jechać do Niemiec, nie do Polski
Polityk podkreślił, że odsetek osób, którym udało się nielegalnie przekroczyć granicę jest bardzo mały w porównaniu z ogólną liczbą migrantów, którzy podejmują takie próby. – Wszyscy, którzy chcą się ubiegać w Polsce o ochronę międzynarodową, mogą złożyć odpowiednie wnioski. Zdecydowana większość nie planuje pozostać w Polsce, tylko chcą udać się dalej na zachód Europy, do Niemiec i Francji – tłumaczył.
Marcin Przydacz zwrócił się także bezpośrednio do migrantów. – Jeżeli mieszkacie w Iraku czy Kurdystanie i chcielibyście się ubiegać o wizę UE, to nie jedźcie na Białoruś. Postarajcie się o to w swoich krajach. Obecnie nie ma żadnych szans na to, że przekroczycie granicę. Znajdziecie się w pułapce, zabiorą wam dokumenty i będziecie musieli koczować na zimnie w lesie – apelował. – Nie podejmujcie tego ryzyka i nie dajcie z siebie zrobić narzędzi w rękach Łukaszenki – dodał.
Czytaj też:
Dzieci z Michałowa odnalezione, jest potwierdzenie. Z grupą rozmawiali polscy dziennikarze