Piłkarski turniej sprzed trzynastu lat nie był dla nas specjalnie udany. Choć na Euro 2008 zakwalifikowaliśmy się po raz pierwszy w historii, a niesiona falą ogólnonarodowego entuzjazmu drużyna miała podbijać murawy Mitteleuropy, skończyło się na trzech meczach i przedwczesnym powrocie do domu. Wypisane na szybach autokaru hasło „Bo liczy się sport i dobra zabawa” na długo jednak zapadło kibicom w pamięć i stało się symbolem kapitulacji powagi w nierównej walce z jej brakiem.
Dlaczego dziś, pod koniec 2021 r., przypominają mi się tak dawne dzieje i widzę sportowe analogie w naszej polityce?
Wszystko dzięki Jarosławowi Kaczyńskiemu, który podobnie jak Leo Beenhakker w 2008 r. może i stara się zachowywać poważniej niż jego podopieczni – ale efekt osiąga tak samo komiczny.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.