Arkadiusz Szczurek to członek Lotnej Brygady Opozycji, grupy często angażującej się w wyśmiewające władzę happeningi. Swoją działalność kontynuuje nieprzerwanie od 2015 roku. Najpierw uczestniczył w protestach w obronie Trybunału Konstytucyjnego, później współtworzył Obywateli RP, by w końcu zaangażować się najmocniej w LBO. Razem z innymi członkami Lotnej Brygady Opozycji często manifestuje w pobliżu Pomnika Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010 roku na Placu Piłsudskiego.
Szczurek: To był happening, głos w debacie publicznej
W opisywanej tutaj sprawie Arkadiusz Szczurek sądzony był na podstawie art. 51 par 1. Kodeksu wykroczeń, dotyczącego zakłócania porządku publicznego. Sąd Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia stwierdził, że wejście na cokół pomnika Lecha Kaczyńskiego i zawieszenie na nim baneru z pytaniem o wrak smoleńskie nie spełniało przesłanek takiego czynu. Sędzia odwołał się przy tym do wolności wypowiedzi, gwarantowanej zarówno przez Konstytucję, jak i umowy międzynarodowe.
– Sąd przychylił się do mojego stanowiska, że był to happening, to był głos w debacie publicznej na temat istotnej sprawy, a miejsce akcji, czyli plac Piłsudskiego, to miejsce, gdzie nagminnie dochodzi do podobnych happeningów, więc nikomu to nie powinno przeszkadzać – podkreślał aktywista po ogłoszeniu wyroku, odpowiadając na pytania stołecznej „Wyborczej”.
Szczurek spodziewa się apelacji
Ukarania Arkadiusza Szczurka domagał się radny miejski PiS, Dariusz Lasocki. Twierdził on, że członek LBO nie tyle zakłócał porządek, co sprofanował pomnik. – Wiem, że wielu polityków będzie niezadowolonych, podobno jest jakieś polityczne polecenie, żeby mnie uciszyć, dlatego spodziewam się apelacji w tej sprawie – mówił aktywista. Zapewniał, że będzie starał się o zwrot baneru, zasądzony na jego korzyść wyrokiem sądu.
Czytaj też:
Szarpanina policjantów i aktywistów o flagę UE z Pomnika Smoleńskiego