W Sejmie tuż po tym, jak swoje przemówienie wygłosił premier Mateusz Morawiecki (dosyć nieoczekiwanie, bo o 16 miały zacząć się głosowania), na sali plenarnej przedstawiciele opozycji ruszyli do skontrowania tez szefa rządu.
Wśród posłów, którzy się na to zdecydowali, był też Krzysztof Gawkowski z klubu Lewicy. – Dajmy wyraz temu, że wszyscy jesteśmy Europejczykami, a przede wszystkim premier Morawiecki. Zapraszam do hymnu Unii Europejskiej „Oda do radości” – ogłosił na mównicy Gawkowski i próbował odtworzyć wspomniany utwór z telefonu.
Marszałek Elżbieta Witek jednak wyłączyła mu mikrofon, a w tym samym czasie posłowie i posłanki Lewicy wstali. Na sali zapanował chaos. – Odbieram panu głos, to nie jest wniosek formalny! – grzmiała marszałek. Zapoczątkowało to kilkuminutową przepychankę.
„Nie zejdę z mównicy”. Witek straciła cierpliwość do posła
Poseł Lewicy przekonywał, że próbuje sformułować wniosek formalny, ale gdy tylko jego mikrofon został ponownie włączony, znowu spróbował odtworzyć „Odę do radości”. – Nie ma takiego wniosku formalnego! Dziękuję! – pouczała go marszałek.
– Nie zejdę z mównicy, dopóki pani nie pozwoli odsłuchać hymnu UE! – odparł Gawkowski. Elżbieta Witek kilka razy prosiła posła, by zszedł z mównicy. – Wstydzicie się tego? (odsłuchania hymnu – red.). Czy wstydzi się ta prawa strona hymnu UE? – dopytywał Gawkowski.
Po kilku prośbach, Gawkowski jednak zszedł z mównicy (wcześniej marszałek zwracała mu uwagę, zaznaczając, że uniemożliwia przeprowadzenie obrad), a Witek pożegnała go słowami:
– To jest sala plenarna! Chce pan śpiewać, to na salę koncertową! W tej chwili jesteśmy przy wnioskach formalnych!
Czytaj też:
Posłanka KO ujawniła wpis posła PiS. „Chcemy prze***** najbliższe wybory”