W czwartek 14 października Sejm debatował m.in. nad projektem ustawy budżetowej na 2022 rok. Obrady trwały do późnych godzin wieczornych. Jak się okazuje, niektórzy posłowie byli zmęczeni wyczerpującą debatą o finansach państwa i czasie przerwy postanowili odpocząć od zgiełku, który panował w budynku przy Wiejskiej.
Dziennikarze „Faktu” zauważyli Jacka Protasiewicza, który udał się na obiad ze znajomymi do pobliskiej restauracji. Polityk wypił dwie lampki wina, po czym tuż po godzinie 15 pojawił się na posiedzeniu jednej z sejmowych komisji. – Była przerwa lunchowa, po moim wystąpieniu w Sejmie. Miałem gości z Wrocławia, starostę wrocławskiego i pracowników urzędu miejskiego. Nie widzę w tym nic złego – wyjaśnił polityk.
Sawicki o nawykach Protasiewicza
Zachowanie posła skomentował także jego klubowy kolega Marek Sawicki. – Jacek Protasiewicz przez 10 lat sprawował mandat europosła i z tego tytułu często odwiedzał zachodnie kraje. Być może jemu się udzieliła ta brukselska atmosfera, że tak powiem okupacyjna, i z niej korzysta. Co prawda kilka lat tym europosłem już nie jest, ale parę był i chłopak wpadł w złe nawyki i teraz to kontynuuje w kraju – mówił były minister rolnictwa.
Polityk PSL dodał, że „zwróci uwagę posłowi, aby w godzinach południowych nie korzystał z francuskich modeli”.
Czytaj też:
PSL złoży wniosek o skrócenie kadencji Sejmu. „Zobaczymy, co powie na to PiS”