Mateusz Morawiecki na początku swojego premierostwa opowiadał o potrzebie „odchudzania rządu” i na zapowiedziach się nie skończyło. W marcu 2018 roku rząd opuściło 17 wiceministrów. Później jednak ta tendencja do ograniczania liczebności ministrów i wiceministrów wyraźnie malała, zresztą nieprzypadkowo.
Po wyborach w 2015 roku to Prawo i Sprawiedliwość rozdawało karty wewnątrz Zjednoczonej Prawicy (wtedy składającej się jeszcze z Porozumienia oraz PiS i Solidarnej Polski), a mniejsi koalicjanci partii Jarosława Kaczyńskiego dostali po jednym resorcie. Wybory w 2019 roku przyniosły co prawda zwycięstwo ZP (utrzymała większość), ale PiS straciło poprzednią, silną pozycję. Wyniki wyborów wymusiły na partii podzielenie się władzą z mniejszymi koalicjantami.
Wszystko dlatego, że do Sejmu zarówno Zbigniew Ziobro, jak i Jarosław Gowin wprowadzili po 18 swoich przedstawicieli. Jarosław Kaczyński, zamiast dzielić i rządzić jak w poprzedniej kadencji, musiał dogadywać się z Solidarną Polską i Porozumieniem, odstępując niektóre sektory.