„Wprost”: Już trzy tygodnie minęły od słynnego kongresu zjednoczeniowego Nowej Lewicy, który miał być lekiem na wszystkie problemy partii, a przede wszystkim na waśnie i swary. Czy tak się stało?
Joanna Senyszyn: Połączenie SLD z Wiosną to bardzo dobra idea, która spodobała się Polakom i dała powrót lewicy do Sejmu i Senatu w 2019 roku. Natomiast zasady połączenia ciągle budzą wątpliwości, przede wszystkim wśród członków SLD – ponieważ nie są demokratyczne.
W demokracji jeden człowiek to jeden głos. A przy połączeniu Wiosny i SLD 24 tys. członków Sojuszu miało 600 delegatów i 1200 członków Wiosny miało również 600 delegatów. Większość członków SLD uznała to za wrogie przejęcie Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Wrogie przejęcie? A kto go dokonał?
Wrogiego przejęcia dokonał przewodniczący Włodzimierz Czarzasty, ale rękami czy raczej głosami Wiosny. Stało się tak za sprawą niedemokratycznego statutu, który w takiej postaci w ogóle nie powinien być zarejestrowany przez sąd.
Pamiętam, że takie samo zastrzeżenie miał warszawski działacz Sojuszu Zbigniew Żaba, ale sąd nie przyznał mu racji.
To prawda. Jednak później zaistniały nowe okoliczności. Zobaczymy jak to się wszystko potoczy. Wygląda na to, że na razie mamy ciszę przed burzą. Część działaczy byłego SLD czeka na wybory władz partii w województwach. I w zależności od tego, jak one się potoczą, podejmie określone działania.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.