W poniedziałek 1 listopada na stronie poufnarozmowa.com pojawiła się kolejna seria rzekomych maili z prywatnej skrzynki szefa KPRM Michała Dworczyka. Jak wynika z tej korespondencji, Dworczyk i jego otoczenie wspólnie zastanawiali się, co odpisać dziennikarzowi „Gazety Wyborczej” Wojciechowi Czuchnowskiemu.
Reporter pytał w kwietniu 2020 roku, dlaczego rząd pomija „Gazetę Wyborczą”, gdy publikuje swoje ogłoszenia dotyczące pandemii i tego, jak należy postępować w jej trakcie. W tym konkretnym przypadku dopytywał, dlaczego w „GW” nie ukazało się ogłoszenie dotyczące tego „Jak bezpiecznie robić zakupy” (podobne ogłoszenia pojawiały się w wielu innych tytułach). Czuchnowski chciał też wiedzieć, czy rząd płaci za te ogłoszenia innym dziennikom.
Afera mailowa i „łobuzy z Wyborczej”
Na pytania Czuchnowskiego miał odpowiedzieć szef Centrum Informacyjnego Rządu Tomasz Matynia, który chciał skonsultować treść. Spora część wiadomości obejmuje wskazanie miejsca na rządowej stronie, z którego można pobrać podobne informatory. Kluczowy jest jednak finał rzekomego maila, w którym pada:
„Jednocześnie informujemy, że w ramach prowadzonej akcji są także obecne działania płatne, obejmujące zarówno zakup reklamy w internecie i mediach społecznościowych (...). Informujemy także, że nie zostało wydane żadne polecenie o pomijaniu jakichkolwiek mediów, a ich dobór opiera się na analizie dotarcia, wiarygodności i skuteczności informowania”.
Po podesłaniu wspomnianej propozycji, pomiędzy adresatami miała wywiązać się taka rozmowa:
Piotr Müller: „Jedziemy z nimi! Wiarygodność to słowo klucz:D”
Tomasz Fill: „Brawo!”
Mariusz Chłopik: „Good”
Michał Dworczyk: „Tomek, wyślij to tym łobuzom z Wyborczej dziś, ok”.
Później Matynia miał zaraportować Dworczykowi, że godzinę wcześniej właśnie taką odpowiedź wysłał.
Afera mailowa i codzienne przecieki
Najpierw rzekome maile trafiały na kanał w serwisie Telegram, jednak ten został zamknięty, później przeniesiono ich publikację na specjalną stronę. Praktycznie codziennie pojawia się wiadomość, która ma pochodzić z prywatnej skrzynki szefa KPRM Michała Dworczyka.
Cała historia zaczęła się w czerwcu 2021 roku i od samego jej początku rząd wskazywał, że za włamaniem na skrzynkę Dworczyka stoją obce służby. Argumentowano również, że władza nie będzie komentować, dementować czy potwierdzać prawdziwości maili. Jednak w kilku przypadkach okazało się, że nie zostały one spreparowane.
Także po tym wycieku ws. pytań Czuchnowskiego, „Gazeta Wyborcza” potwierdziła, że mail dziennikarza był autentyczny.
Czytaj też:
Afera mailowa. Doradca sugerował łagodzenie restrykcji, by sprzyjało to kampanii Andrzeja Dudy?