Przypomnijmy, że w połowie lipca Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, że Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego powinna zostać zawieszona. Choć z deklaracji PiS wynika, że takiej czynności zamierza dokonać, wciąż nie jest jasne jak miałaby wyglądać nowa reforma wymiaru sprawiedliwośći. Najnowsze, nieoficjalne doniesienia głoszą, że w Sądzie Najwyższym miałyby być jedynie dwie Izby, co znacząco zmienia cały organ.
W związku z opieszałością Polski, Komisja Europejska wniosła do TK o ukaranie naszego kraju. 27 października TSUE zdecydował, że za wspomnianą zwłokę w wypełnianiu orzeczenia, Polska musi płacić kary w wysokości miliona euro dziennie do czasu aż nie wdroży postanowienia o likwidacji Izby Dyscyplinarnej.
Polska wciąż nie odebrała przesyłki. RMF: Celowo
Haczyk tkwi jednak w tym, od kiedy należy płacić wspomniane kary. Wszystko zasadza się bowiem na terminie odbioru postanowienia w tej sprawie. A to przychodzi w formie przesyłki elektronicznej wysłanej przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej poprzez specjalny system służący do porozumiewania się krajów członkowskich i Komisji Europejskiej z TSUE.
Dziennikarka RMF24 informuje, że polskie władze przesyłki wciąż nie odebrały. I jak sugeruje, mają to robić celowo, grając na czas w sprawie spłacania kary. Z reguły bowiem, kraje UE odbierają takie przesyłki bezzwłocznie. Co w sytuacji, gdy kraj tego nie robi? Po siedmiu dniach uważa się postanowienie za doręczone i kara automatycznie się nalicza. Siedem dni zwłoki to jednak siedem milionów euro w kieszeni Polski – podkreśla dziennikarka.
Czytaj też:
Co rząd zrobi z karami nałożonymi na Polskę? Wjeżdża strategia „zwarcie z Brukselą”