W czwartek 4 listopada w sieci pojawił się list byłych polskich ambasadorów, zrzeszonych w Konferencji Ambasadorów RP, krytykujący działania rządu PiS ws. sytuacji na polsko-białoruskiej granicy. Członkowie Konferencji Ambasadorów RP w swoim komentarzu piszą m.in. że "sytuacja na granicy z Białorusią staje się dla Polski haniebna i zaczyna spełniać znamiona zbrodni przeciwko ludzkości".
Czarnek o byłych ambasadorach: Ich nie można nawet do Targowicy przyrównać
O list byłych ambasadorów w radiowej jedynce był pytany Przemysław Czarnek. – Co tu komentować, wszyscy słyszymy, co ci ludzie mówią – ocenił minister edukacji i nauki. – To są ludzie, którzy absolutnie nie reprezentują interesów państwa polskiego i narodu polskiego – dodał.
Czarnek stwierdził, że tego typu postawy często przyrównuje się do Targowicy. – Ja chcę powiedzieć, że przyrównywanie tego rodzaju postaw do Targowicy jest szarganiem dobrego imienia ludzi Targowicy – stwierdził. – Oni coś jeszcze mieli na myśli, jakiś interes, choćby prywatnie pojmowany, ale jednak narodowy i polski. Żle pojmowany oczywiście, przeciwko interesowi państwa polskiego, ale gdzieś jeszcze się tlił jakiś interes narodowy Polski. Natomiast ci ludzie, którzy wypowiadają się w ten sposób, w obliczu tak ogromnego zagrożenia i tak ogromnej pracy służb państwa polskiego, Wojska Polskiego, Straży Granicznej to są ludzie, których nawet nie można do Targowicy przyrównać – dodał.
Przypomnijmy, że konfederacja targowicka to spisek zawiązany przez kilku czołowych polskich magnatów pod patronatem carycy Rosji Katarzyny II w 1792 roku. Targowiczanie pod hasłami obrony zagrożonej wolności i starego systemu wystąpili przeciwko Konstytucji 3 maja i reformom Sejmu Wielkiego, a ich postulaty zbrojnie poparła Rosja. Słowo „targowica” stało się w języku polskim synonimem zdrady.
„Gdybyśmy mieli autorytaryzm, to dawno byśmy ich wyrzucili z kraju”
Prowadząca rozmowę Katarzyna Gójska dopytywała, skąd bierze się taka postawa. – To jest postawa, którą można nazwać swobodnie zdradą stanu, zdrada państwa polskiego. Po co będziemy na ten temat rozmawiać? – odparł Czarnek. – Gdyby tylko można, powinno się wprowadzać surowe kary za tego rodzaju postępowanie. Ale znów bylibyśmy oskarżani o brak praworządności, demokracji i Bóg wie co jeszcze – dodał.
Jego zdaniem, to, że wobec „zdrady stanu” nie stosuje się takich kar, to dowód na to, że Polska jest krajem praworządnym.
– Gdybyśmy mieli reżim autorytarny, to dawno moglibyśmy tych ludzi wyrzucić z kraju za zdradę stanu. My tego nie zrobimy, bo jesteśmy państwem demokratycznym i praworządnym. To jest dowód na to, że jesteśmy praworządni – podkreślił Czarnek.
Czarnek o Grodzkim: W autorytaryzmie nie byłoby go już dzisiaj w Polsce
Powtórzył takie stanowisko w odniesieniu do słów marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego, który podczas wizyty w Danii powiedział, że w Polsce trwa „walka z autorytarnym reżimem”, a prawdziwy wynik wyborów prezydenckich nie jest znany.
– Gdybyśmy żyli w państwie autorytarnym, to tego pana nie byłoby już dzisiaj w Polsce. To, że on w ogóle może coś takiego mówić i swobodnie chodzić po ulicach państwa polskiego, które zdradza za granicą, to świadczy tylko o tym, że jesteśmy demokratyczni i praworządni. Myślę, że lepszego powodu na to nie trzeba – podkreślił.
Czytaj też:
Awantura na antenie TOK FM. Soboń: Niech pani nie przekracza granicy bezczelności