To jeszcze lepsza niż dotąd podstawa do wspólnego działania na forum UE i nie tylko. Rzecz jasna poza wspólnota wartości i idei – są jeszcze interesy. One mogą dzielić Polaków, Czechów, Słowaków oraz Węgrów i w oczywisty sposób czasami dzielić będą, tak jak to bywało dotychczas.
Nie wymagajmy więc od Pragi, Budapesztu, Bratysławy czy Warszawy, aby zrezygnowały ze swoich interesów narodowych i państwowych na rzecz wspólnoty ideowo-politycznych poglądów, wartości i odniesień. To nierealne.
I nikt poważny tego nie wymaga. Jednak choćby podobny, eurorealistyczny stosunek do Brukseli (Komisji Europejskiej) może i powinien owocować tym bardziej wspólnym frontem stricte politycznym, gdy chodzi o politykę międzynarodową, a zwłaszcza jej europejski wymiar.
Czytaj też:
Odciąganie Turcji od Rosji leży w polskim interesie
Trzech z czterech szefów rządów V-4 to katolicy (poza Orbanem-ewangelikiem, ale będącym pod wielkim wpływem polskiego papieża, świętego Jana Pawła II, od kiedy słuchał go osobiście podczas III Pielgrzymki Ojca Świętego do Ojczyzny w 1987 roku i spotkania z młodymi na gdańskiej Zaspie). To również rzadka sytuacja, choć miała już miejsce w latach 2010-2013, gdy premierem Czech został – pierwszy raz w historii (także licząc dzieje Czechosłowacji Masaryka i Benesza) – katolik, Petr Neczas.
Pamiętam, jak powiedział na zamkniętym spotkaniu w Brukseli, że im bardziej nasi sąsiedzi (nie wymienił wprost o kogo chodzi...) pytają, po co nam ta Grupa Wyszehradzka i tak bliska współpraca – tym bardziej powinniśmy działać wspólnie, razem. Dziś do tych słów Neczasa można się odwołać, gdy jego następca na stanowisku szefa rządu w Pradze został również katolik – Fiala (i również Petr...). Rzecz jasna także i w tym przypadku wspólnota wiary znaczy bardzo wiele, ale też bardzo mało, gdy dochodzi do zderzenia interesów.
Konkludując, wspólnota prawicowych poglądów politycznych wzmocni współpracę V-4.
Czytaj też:
Unia Europejska: „Bałkany, macie czekać!”
Podobnie może być, gdy chodzi o wspólnotę wartości i odniesień religijnych trzech katolików – premierów i czwartego – protestanta, ale gorliwego obrońcę chrześcijan w świecie. Ten wspólny mianownik religijny może mieć znaczenie w kontekście braku zgody Wyszehradu na rożnego rodzaju ideologiczne, lewicowo-liberalne, jeśli nie lewacko-progresywne zakusy Brukseli czy też szeregu sił politycznych w niej funkcjonujących. Cóż, robi się coraz ciekawej...
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.