Na początku rozmowy w Sygnałach dnia Jedynki Polskiego Radia, europoseł PiS Dominik Tarczyński pytany był o to, czy Polska powinna zwrócić się o pomoc do Unii Europejskiej. Pytanie to padło w nawiązaniu do sytuacji na polsko-białoruskiej granicy.
– Jeśli będziemy potrzebowali pomocy dodatkowej, to będziemy się zwracali o pomoc do innych krajów. To najpoważniejszy kryzys od 1989 roku, trzeba brać pod uwagę pomoc międzynarodową, ale póki co radzimy sobie – mówił.
Dominik Tarczyński: Migranci na polsko-białoruskiej granicy mają kurtki za 4 tys. zł
Tarczyński miał jednak uwagi pod adresem unijnych przywodców. – Gdzie oni wszyscy byli od 2015 roku? Nielegalna migracja była uważana nie za coś nienormalnego, a coś, co powinniśmy zaakceptować. Unia powinna zmienić narrację w sprawie nielegalnej migracji – uznał.
Europoseł PiS stwierdził również, że panuje błędny obraz migrantów, którzy znajdują się przy polskiej granicy. – Ci migranci mają na sobie kurtki za 4 tys. złotych, mieli narzędzia, którymi forsowali granicę, na dzieci się dmucha dymem, żeby wyglądały na zapłakane – mówił.
Napięta sytuacja na granicy Polska-Białoruś
Przypomnijmy, że w poniedziałek 8 listopada na polską granicę dotarła olbrzymia grupa migrantów. W ciągu dnia migranci próbowali siłowo dostać się do Polski, ale zostali powstrzymani przez polskie służby: Straż Graniczną wspieraną przez policję i wojsko.
Polskie służby publikowały w mediach społecznościowych zdjęcia i filmy z granicy polsko-białoruskiej, pokazujące jak wyglądał szturm. Migranci usiłowali sforsować płot graniczny belkami, mieli także prawdopodobnie narzedzia do cięcia, którymi próbowali przeciąć drut kolczasty rozmieszczony wzdłuż polsko-białoruskiej granicy.
W nocy na terenie Białorusi wciąż pozostawały grupy migrantów. Na policyjnym nagraniu widać, że za granicznym płotem wyrosło ogromne obozowisko. Na miejscu porozbijano namioty i porozpalano ogniska. Cały teren oświetlany jest z polskiej strony potężnymi światłami.
Napięta sytuacja między Polską i Białorusią trwa już od kilku miesięcy. Reżim Łukaszenki zwozi migrantów do Mińska, by następnie przerzucać ich pod granicę z Polską. W ten sposób prezydent Białorusi usiłuje wywrzeć presję na Unii Europejskiej. Straż Graniczna od miesięcy notuje wzmożony ruch w nielegalnych przekroczeniach granicy. W trakcie prób przekroczenia granicy doszło również do kilku tragedii, w wyniku których życie stracili migranci, usiłujący przedrzeć się do Polski przez przygraniczne bagna i lasy.
Czytaj też:
Krystyna Pawłowicz: Opozycjo, na kolana! Na kolana, zdrajcy!