Na początku listopada Władimir Putin i Alaksandr Łukaszenka zatwierdzili kolejne 28 programów pogłębienia integracji między Rosją i Białorusią. Kilka dni temu doszło też do wspólnych ćwiczeń żołnierzy obu państw w pobliżu polskiej granicy, a w związku z kryzysem na granicy polsko-białoruskiej Łukaszenka zwrócił się do MON Rosji o pomoc w patrolowaniu przygranicznych terenów.
Łukaszenka chce Iskandery od Rosji
W rozmowie z rosyjskim miesięcznikiem „Obrona Narodowa” Alaksandr Łukaszenka stwierdził, że chciałby dostać od Rosji kilka dywizjonów systemów rakietowych Iskander.
– Potrzebuję kilku dywizjonów w kierunku zachodnim, południowym. Niech stoją. Ich zasięg to 500 kilometrów. Nasze Polonezy mają zasięg 300 kilometrów – mówił Łukaszenka, mając na myśli niewystarczający zasięg białoruskich systemów obrony rakietowej.– Teraz zawracam głowę waszemu prezydentowi, potrzebuję tych 500-kilometrowych wyrzutni rakiet u siebie – dodał.
Białoruski przywódca przypomniał też, że z rakiet korzystano także podczas ćwiczeń Zapad-2021. – Widzimy, gdzie musimy uderzyć rakietą, użyć Toczki i Buka – dodał Łukaszenka, opisując zestawy rakietowe klasy ziemia-ziemia i ziemia-powietrze.
Łukaszenka: Białoruska armia jest dobrze uzbrojoną
Białoruski przywódca nazwał też swoją armię „dobrą”, „przygotowaną” i „dobrze uzbrojoną”. Sugerował też, jak mogłyby wyglądać ewentualne działania militarne prowadzone na terytorium Białorusi.
– Mamy zalesiony i bagnisty teren. A jeśli przeciwko nam będzie przeprowadzana operacja naziemna, musimy być w stanie walczyć na ziemi – ocenił. – Mogą w nas uderzyć rakietami, ale nigdy nie przeprowadzą operacji naziemnej na Białorusi - jesteśmy na to gotowi – dodał.
Czytaj też:
Aleksandr Łukaszenka stanie przed międzynarodowym trybunałem? Wymowny list