Andrzej Duda odniósł się do skandalicznego marszu, który przeszedł ulicami Kalisza w Święto Niepodległości. Uczestnicy manifestacji wznosili antysemickie okrzyki. Tłum skandował „śmierć Żydom”, po czym doszło do spalenia tekstu „Statutu Kaliskiego”. Na miejscu marszu była obecna policja, jednak nie reagowała na antysemickie hasła. Prezydent Kalisza Krystian Kinastowski złożył zawiadomienie do prokuratury w sprawie wydarzeń.
Andrzej Duda o antysemickim marszu w Kaliszu
Do demonstracji w Kaliszu odniósł się także Andrzej Duda. Prezydent podkreślił, że „stanowczo potępia wszelkie akty antysemityzmu”. „Barbarzyństwo, którego dopuściła się grupa chuliganów w Kaliszu, stoi w sprzeczności z wartościami, na których oparta jest Rzeczpospolita. A wobec sytuacji na granicy i akcji propagandowych przeciwko Polsce jest wręcz aktem zdrady” – stwierdziła głowa państwa.
11 listopada. Szokujące sceny w Kaliszu
Do miasta przyjechało kilkuset narodowców. Na czele pochodu szedł Wojciech Olszański, który chce, żeby nazywać go Aleksandrem Jabłonowskim. – LGBT-y, pederaści, syjoniści to są wrogowie Polski. Won z naszego kraju! Do Brukseli! Śmierć Unii Europejskiej. Dzisiaj w tym miejscu wyzwolimy się spod hipnozy, spod trucizny, spod błędu, które toczą Polaków – mówił podczas demonstracji dodając, że żałuje, że nie wstąpił kiedyś do Milicji Obywatelskiej.
Głos w Kaliszu zabrał także Piotr Rybak skazany przez sąd za spalenie kukły Żyda w 2015 roku we Wrocławiu. – Kochani rodacy, kamraci, najciężej się żyje Polakom we własnej ojczyźnie. Dlatego jak się zjednoczymy, to zwyciężymy i tę hołotę polskojęzyczną, jak w 1968 roku, pogonimy do Izraela – stwierdził.
Czytaj też:
Doradca Dudy nazwał bohaterki PW „zdemenciałymi archeocelebrytkami”. Przeprasza „urażonych”