Według Krzysztofa Bosaka obecnie nie mamy kontroli nad tym co się dzieje na granicy polsko-białoruskiej, ponieważ to służby Łukaszenki panują nad sytuacją i mogą ciągnąć kryzys tak długo, jak długo będzie się to im opłacać. Zdaniem posła Konfederacji jedynym sposobem na rozwiązanie tego problemu jest restrykcyjne pilnowanie granicy, ponieważ tym, co zachęca ludzi do przybywania na Białoruś, są sukcesy tych, którym udało się przekroczyć granicę. – Lewicowcy najchętniej witaliby każdego, kto przekroczy granicę, termosem z kawą, herbatą i ciepłym kocem – kpił polityk.
Granica polsko-białoruska. Relacja Bosaka
Pytany przez prowadzącego program Andrzeja Stankiewicza, czy dałby migrantom ciepły koc, odparł, że nie. – Czytam to, co wypływa z czatów migrantów i widać, że są oni nastawieni konfrontacyjnie. Czytałem relacje podlaskiej prasy o tym, co się dzieje w szpitalu w Białymstoku, gdzie lekarze są atakowani, talerze są rozbijane. Gdzie dwóch braci potrafi przy lekarzach zbić własną matkę, bo udała się na badania bez pozwolenia, żeby się oddalić – opowiadał parlamentarzysta.
Granica polsko-białoruska. Bosak o migrantach
W opinii posła Konfederacji mamy do czynienia z przybyszami, którzy „nie są nastawieni jakoś szczególnie przyjaźnie, a dziećmi posługują się instrumentalnie”. – Chcą się dostać np. do Niemiec nie dlatego, że są prześladowani w swoich krajach, tylko dlatego, że na Zachodzie jest już ich rodzina, są przyjaciele, znajomi. Media nie przedstawiają więc tej sytuacji w sposób obiektywny, tylko grają na naszych emocjach – ocenił poseł.
Czytaj też:
Wstrząsająca relacja Stuhra z granicy. „Ojca puszbekowała SG, matkę pogryzły białoruskie psy”