Jak czytamy, chodzi o decyzję z sierpnia ubiegłego roku. Wówczas minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro poinformował na konferencji prasowej o przekazaniu pieniędzy gminie Tuchów. Minister nie ukrywał, że powodem, dla którego gmina dostaje dodatkowe środki jest tzw. uchwała „anty-LGBT” przyjęta w mieście. – Tylko dlatego, że radni gminy Tuchów mieli odwagę upomnieć się o podstawowe wartości związane z ochroną rodziny, wolności, tradycji, stali się przedmiotem szykan i napaści ze strony komisarz Komisji Europejskiej ds. równouprawnienia – mówił Ziobro.
„Gazeta Wyborcza” przypomina, że Tuchów i pięć innych miast podjęły uchwały, które następnie Helena Dalli, komisarz KE ds. równouprawnienia, zdecydowała się zaskarżyć. Skutkowało to odebraniem gminom unijnych grantów w wysokości ok. 120 tys. zł. Z odsieczą przyszedł wówczas Ziobro, który zrekompensował straty, a nawet dopłacił gminom. Pieniądze pochodziły z Funduszu Sprawiedliwości.
Sąd nakazuje wszczęcie śledztwa
Choć już wtedy poseł Nowej Lewicy Krzysztof Śmiszek zawiadomił prokuraturę, że pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości nie są wydawane zgodnie z przeznaczeniem, prokuratura odmówiła wszęcia śledztwa. Teraz, podaje „Gazeta Wyborcza”, sąd podważył decyzję prokuratury i zaordynował wszęcie śledztwa w tej sprawie.
Gazeta podsumowuje, że śledztwo z zawiadomienia posła Śmiszka „będzie pierwszym postępowaniem prokuratorskim w sprawie używania pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości dla partyjnych oraz ideologicznych celów partii Ziobry i całego rządu Zjednoczonej Prawicy”. W prokuraturze znajdują się również zawiadomienia, które na nieodpowiednie wydatkowanie środków z Funduszu Sprawiedliwości złożyła Najwyższa Izba Kontroli.
Czytaj też:
Ziobro spotkał się z komisarzem UE. Przekazał mu zdjęcia zniszczonej Warszawy