„Posłowie i senatorowie Koalicji Obywatelskiej dostali właśnie sms-y, że »w związku z oświadczeniem Donalda Tuska« proszeni są”o konsultowanie wypowiedzi w mediach i social mediach w tej sprawie z rzecznikiem prasowym Janem Grabcem” – pisał na Twitterze Konrad Piasecki.
Chodzi o zdarzenie, do którego doszło w sobotę 20 listopada. Przypomnijmy, że lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk został zatrzymany przez policję, po tym jak znacząco przekroczył prędkość w terenie zabudowanym. Interia donosiła, że Tusk miał jechać 107 km/h. To spowodowało, że został nie tylko ukarany mandatem, ale również stracił prawo jazdy na trzy miesiące. Donald Tusk odniósł się do sprawy na Twitterze, przyznając się do błędu i wskazując, że kara była adekwatna do popełnionego czynu.
„Rajd” Donalda Tuska problemem wizerunkowym dla Platformy
Na Donalda Tuska posypała się jednak lawina krytyki. Wielu komentatorów i polityków krytycznie odnosiło się do sytuacji. Ze strony wyborców opozycji płynęły jednak głosy wsparcia.
Onet informuje, że politycy PO faktycznie trzymają w tej sprawie język za zębami i nie chcą komentować wpadki Tuska nawet w nieformalnych rozmowach. Jak jednak ustalił portal, sytuacja z soboty wznieciła ponownie dyskusję nad prywatnym kierowcą dla Donalda Tuska. Taki pomysł w kręgach partyjnych już się pojawiał, jednak Tusk nie chciał go przyjąć, ponieważ obawiał się, że za bardzo będzie kojarzony z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim, który zawsze przemieszcza się w asyście kierowcy i ochroniarzy.
Czytaj też:
„Wiadomości” TVP tylko na to czekały. Materiał o Donaldzie „piracie drogowym” Tusku