Stając murem za mundurem, nasi politycy zaniedbali kompletnie polityczną nadbudowę. A to ona przesądza o tym, kto może przypisać sobie zwycięstwo w granicznej bitwie z Białorusią.
Efekt jest taki, że kilka tygodni samotnego szarpania się ze sterowanym przez Moskwę Łukaszenką poszło na marne. Odwaliliśmy za całą Europę brudną robotę, ponosząc wszystkie możliwe koszty, łącznie z wizerunkowymi. A nie są one małe w przypadku kraju, uważanego powszechnie za ksenofobiczną autokrację.
Niestety, całego tego wysiłku nie udało nam się politycznie zmonetyzować. Dziś każdy głupi wie, że białorusko-rosyjski atak hybrydowy powstrzymany został nie przez naszą Straż Graniczną, tylko przez dwa telefony od Angeli Merkel.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.