IPN nazwał kata Warszawy „fenomenem”, który „rozpala wyobraźnię”. Politycy krytykują, są przeprosiny

IPN nazwał kata Warszawy „fenomenem”, który „rozpala wyobraźnię”. Politycy krytykują, są przeprosiny

Żołnierze złożonego z kryminalistów niemieckiego pułku Dirlewangera podczas walk w rejonie ul. Focha
Żołnierze złożonego z kryminalistów niemieckiego pułku Dirlewangera podczas walk w rejonie ul. Focha Źródło: Wikimedia Commons / Bundesarchiv, Bild 183-97906 / CC-BY-SA 3.0
Oskar Dirlewanger, niemiecki zbrodniarz, który jest odpowiedzialny m.in. za bestialską rzeź cywilów na Woli w trakcie Powstania Warszawskiego, został opisany przez IPN jako „fenomen”, który „rozpala wyobraźnię”. Wpis wzbudził ogromne kontrowersje i szybko został usunięty.

„Na czym polegał fenomen Oskara Dirlewangera, że do dzisiaj opowieści o nim i jego jednostce »rozpalają wyobraźnię« tak wielu ludzi?” – tak brzmiał wpis, który pojawił się na oficjalnym koncie Instytutu Pamięci Narodowe na . Wpis szybko usunięto.

IPN nazwał Dirlewangera „fenomenem”. Kim był niemiecki zbrodniarz?

Kontrowersyjny wpis pojawił się na Twitterze w ramach promocji książki Sorayi Kuklińskiej „Oskar Dirlewanger. SS-Sonderkommando „Dirlewanger””. Warto podkreślić, że zdanie jest skrócona częścią opisu książki, który wciąż można przeczytać na stronie IPN-u. W oryginalnym opisie jest mowa o „przerażającym fenomenie Oskara Dirlewangera”.

Sam Oskar Dirlewanger to znany z brutalności, sadyzmu i licznych okrucieństw SS-man, odpowiedzialny za liczne zbrodnie wojenne popełnione w okupowanej Polsce, Białorusi i Słowacji. Dowodzone przez niego oddziały, złożone w dużej mierze z kryminalistów, brały udział m.in. w rzezi warszawskiej Woli w czasie Powstania Warszawskiego.

Ocenia się, że w wyniku akcji dowodzonych przez niego oddziałów, w tym 36. Dywizji Grenadierów SS „Dirlewanger”, śmierć w czasie II wojny światowej poniosło przynajmniej 60 tysięcy ludzi, w większości cywili. Dużą część ofiar niemieccy i wschodnioeuropejscy podwładni Dirlewangera spalili żywcem.

IPN pisze o Dirlewangerze. Politycy ostro krytykują

Wpis IPN wzbudził ogromne kontrowersje także wśród polityków.

„»Fenomen« »rozpalający wyobraźnię«. Błagam, skasujcie to” – napisał senator KO Krzysztof Brejza, który w kolejnych wpisach przypomniał zbrodnie Dirlewangera z Powstania Warszawskiego.

„IPN pisze o fenomenie i "rozpalaniu wyobraźni" przez Dirlewangera, sadystycznego zbrodniarza z SS, minister Dworczyk fascynuje się dewizą Wafen-SS. Co się z tymi ludźmi dzieje? Jak to możliwe, że środowisko PiS nie wyklucza takich osób z życia publicznego?” – pyta z kolei poseł Tomasz Siemoniak.

twitter

Do sprawy odniósł się tez oficjalny profil Młodej Lewicy.

„Państwo z IPN już usunęli, ale w internecie nic nie ginie. Przypomnijmy więc: Oskar Dirlewanger odpowiedzialny był za liczne zbrodnie nazistów na terenie okupowanej Polski, Białorusi czy Słowacji. Instytut Pamięci Narodowej do likwidacji!” – czytamy we wpisie lewicowej młodzieżówki.

Dirlewanger „fenomenem”. IPN przeprasza za wpis

IPN szybko usunął wpis ze swojego konta, chociaż nieco dokładniejszy opis książki pozostał na stronie internetowej Instytutu. Od tamtej pory na profilach w mediach społecznościowych nie opublikowano żadnego sprostowania, czy przeprosin. Jednak rzecznik prasowy IPN skomentował sprawę w rozmowie z „Faktem”.

– To był niefortunny wpis jednego z pracowników IPN. Nam zależy na podkreśleniu wartości historycznej samej książki – skomentował dr Rafał Leśkiewicz. – Bardzo niefortunny wpis został usunięty, zmieniony i wszystkich za to przepraszamy – dodał.

Czytaj też:
Eugenia Pohl skatowała na śmierć dzieci w obozie w Łodzi. W PRL była przedszkolanką