Na Gwadelupie, która podobnie jak Martynika jest francuskim departamentem zamorskim, gwałtowne protesty trwają od tygodnia. We wtorek demonstranci palili samochody, organizowali blokady drogowe i uniemożliwiali dostęp do szpitali pracownikom oraz pacjentom. Pracowników służby zdrowia bito i atakowano. W nocy dochodziło do grabieży sklepów i aktów wandalizmu. W sklepach zaczyna brakować produktów żywnościowych.
MSW Francji wysłało na Gwadelupę dodatkowe siły policyjne, w sumie zmobilizowano około 2,8 tys. funkcjonariuszy. W ostatnich dniach zatrzymano kilkadziesiąt osób. Nad wyspą latają policyjne śmigłowce. W poniedziałek z posterunku lokalnej żandarmerii skradziono broń i 2 tys. sztuk amunicji.
Emmanuel Macron o sytuacji na Gwadelupie: Wybuchowa
Mer miasta Sainte-Rose nie został wpuszczony do budynku ratusza, który został zajęty przez demonstrantów i przekształcony w „dom ludowy”. Francuski premier Jean Castex apelował w poniedziałek wieczorem do demonstrantów o zachowanie spokoju, a prezydent Francji Emmanuel Macron określił sytuację na Gwadelupie jako „wybuchową”. Rząd planuje wysłać na Gwadelupę delegację, a obecnie prowadzi mediacje online z lokalnymi związkami zawodowymi.
Na Martynice od poniedziałku trwa strajk generalny. Zamknięto szkoły, a manifestanci blokują stacje benzynowe i drogi, częściowo nie funkcjonuje transport publiczny. – Pracujemy razem, stworzyliśmy już międzynarodowy sojusz w sprawie obowiązkowych szczepień – powiedział agencji AFP Maite Hubert M’Toumo ze związku zawodowego UGTG, który domaga się zniesienia obowiązku szczepień dla medyków.
Związkowcy domagają się również pełnego finansowania testów na chorobę powiązaną z silnym pestycydem o nazwie chlordekon, który był szeroko stosowany na uprawach bananowych na wyspie w latach 1972-1993, przyczyniając się do chorób lokalnej ludności.
Z Paryża Katarzyna Stańko (PAP)