Narastające wokół wiceministra sportu i turystyki Łukasza Mejzy oskarżenia, stawiają w złym świetle nie tylko samego polityka, ale i obóz, który umożliwił mu w ostatnich miesiącach ekspresowy awans. Przypomnijmy, że dziennikarze Wirtualnej Polski napisali szereg tekstów, w których podają, że firma należąca do Łukasza Mejzy oferowała na przełomie 2020 i 2021 roku terapie dla ciężko chorych dzieci. Z ustaleń dziennikarzy wynika jednak, że proponowane terapie nie miały żadnego uzasadnienia medycznego, a niekiedy wmawiano rodzicom, że istnieje możliwość wyleczenia chorób, na które medycyna wciąż nie znalazła leku. Za konsultanta medycznego w tej sprawie miał się z kolei podawać aktualny asystent Mejzy.
Sam zainteresowany odcina się od wszelkich zarzutów i zapowiada kroki prawne. Jak przekonuje w oświadczeniu wydanym po publikacjach w WP, nigdy nie wystawił faktury z tytułu działalności swojej firmy i nie zarobił na niej „ani złotówki”, a nawet, jak przekonuje, poniósł straty. „Artykuł w znaczącej części koncentruje się na historiach osób cierpiących na adrenoleukodystrofię. W tym miejscu należy zaznaczyć, że to właśnie osoba wyleczona z tej choroby zaproponowała mi powołanie spółki i zwrócenie się z ofertą pomocy do innych cierpiących osób. Historia tego człowieka stanowiła dla mnie świadectwo, że dzięki terapii komórkami macierzystymi będziemy w stanie skutecznie nieść pomoc. Po powzięciu informacji o wątpliwościach natury medycznej i moralnej dotyczących tej terapii, natychmiast wycofałem się z działalności firmy” – pisze Mejza.
Nie są to jednak jedyne problemy, z którymi musi mierzyć się wiceminister Mejza. Wcześniej WP zarzucała mu również handlowanie maseczkami bez atestów i niespłacone długi firmy.
Błyskawiczna kariera pod parasolem Adama Bielana
30-letni poseł Łukasz Mejza, choć do Sejmu dostał się zaledwie w marcu (objął zwolniony mandat poselski po śmierci Jolanty Fedak), w błyskawicznym tempie zrobił polityczną karierę. Nie obeszło się jednak bez kontrowersji, a momentami nawet i śmieszności.