W środę, 1 grudnia, w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie obywatelskiego projektu zaostrzającego kary za aborcję. Projekt autorstwa fundacji „Pro-prawo do życia” zakłada m.in., że przerwanie ciąży ma być traktowane jako morderstwo, za które grozić mają kary 25 lat więzienia lub nawet dożywocia. Okazało się, że tak radykalny projekt może nie znaleźć poparcia nawet w klubie PiS. Rzeczniczka tej partii Aneta Czerwińska zadeklarowała, że PiS nie poprze zaostrzenia prawa aborcyjnego. - Państwo reprezentują taką skrajność, z którą możecie podzielić się ze swoimi oponentami z ruchów pro-aborcyjnych – zwróciła się do autorów projektu.
Posłanka KO Barbara Nowacka przyznała w TVN24, że deklaracja Czerwińskiej była dla niej zaskoczeniem. – Widząc część posłów PiS, którzy jednak bili brawo fanatycznemu sprawozdawcy, to tak, to było pewne zaskoczenie – stwierdziła. – Ale kiedy posłuchamy uważnie, co powiedziała pani Czerwińska, to przecież wiemy, że to nie jest decyzja całej partii, ale to decyzja polityczna kierownictwa PiS. W głosowaniu może być różnie, bo tam jest grupa, która uważa, że karanie kobiet więzieniem za aborcję, karanie lekarzy, jest w porządku – zauważała.
Dlaczego PiS zapowiada sprzeciw? „Zobaczyli, że jest bunt”
Przyczyn takiej deklaracji rzeczniczki PiS Nowacka upatrywała w protestach, które po wyroku TK odbywały się w całej Polsce. Nie tylko w największych miastach, ale też w dziesiątkach mniejszych miejscowości. – Zobaczyli, że naprawdę jest bunt wśród kobiet – zaznaczała posłanka. – W międzyczasie wydarzyła się tragiczna historia, czyli śmierć pani Izabeli z Pszczyny, która autentycznie wstrząsnęła polskim społeczeństwem. Pokazała, że te dramaty się dzieją i mogą przydarzyć się każdemu, że to nie jest kwestia zamożności, miejsca zamieszkania – podkreśliła.
- Kara widzenia dotyczyłaby również lekarzy. Mogłoby to oznaczać, były takie sygnały dochodzące ze środowiska medyczne, że lekarze nie będą chcieli w takim razie pracować w zawodzie. W czasie pandemii Kaczyński nie może sobie pozwolić na to, żeby służba zdrowia kompletnie się zapadła przez jakąś bandę niezwiązanych z nimi fanatyków – mówiła dalej. Jak zauważała, autorami projektu nie byli politycy PiS, ale fundacja „Pro-prawo do życia”, którzy jednak są „politycznie powiązani”.
Nowacka odpowiada Kidawie-Błońskiej. „Aborcja to wybór kobiety”
Barbara Nowacka odniosła się również do słów Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, która powiedziała, że PO uważa „aborcję za zło”. – Uważam, że aborcja to jest wybór kobiety. Często trudny, często bolesny, a często to wielka ulga – mówiła Nowacka. – Uważam, że są sprawy bardziej skomplikowane niż proste powiedzenie, co jest dobre, a co złe. To bardzo często zależy od sytuacji indywidualnej – podkreśliła.
Posłanka KO zapewniła, że wiadomo, jak zagłosują politycy opozycji. – Nikt u nas nie zagłosuje za tym, żeby karać za aborcję 25 latami więzienia. Proszę uwierzyć, że tak nieludzki projekt nawet dla najbardziej konserwatywnych, nawet dla konserwatywnej części polityków PiS, jest po prostu nie do przyjęcia – podkreśliła. – To jest nieludzkie prawo. Każdy, kto jest chociaż odrobinę przyzwoity, nie zagłosuje za takim projektem – dodała. Zapewniła też, że nikt nie poprze tego projektu również w Lewicy i kole Polska 2050.
Czytaj też:
Partie nie radzą sobie z tematem aborcji. A w Sejmie już kolejna batalia