Punktem wyjścia do wymiany zdań było komentarz księdza Marka Lisa do zbiórki założonej przez Hannę Zagulską. Aktywistka, która wcześniej dzięki pomocy internautów ufundowała sobie laptopa, komputer stacjonarny i artykuł biurowe, ponownie postanowiła sięgnąć do ich kieszeni, gdy pojawił się problem z jej telefonem. O nowej zbiórce poinformowała na Twitterze, wyjaśniając, że poprzedni aparat „rozbił się i rozlał”.
Ks. Lis krytycznie o zbiórce Zagulskiej
Inicjatywę skrytykował ks. Marek Lis. „Wiecie, co jest skandaliczne? Że leń i naciągaczka Zagulska urządza sobie kolejną zbiórkę, po której będą kolejne, bo to dziewczę żyje wygodnie z żebrania. Równocześnie los niepełnosprawnych kobiet w Domu Pomocy Społecznej w Kietrzu obchodzi niewiele osób” – napisał duchowny. W poście zamieścił też link do zbiórki na ten drugi cel.
Posłanka zaczepia, ksiądz wyjaśnia
Wpis ks. Lisa skomentowała Anna Maria Żukowska. „Może Pan przypomnieć, z czego sam żyje jako ksiądz?” – zwróciła się do duchownego. Ten odparł: „Pracuję na Uniwersytecie Opolskim”. Jedna z internautek skomentowała tę wymianę zdań słowami: „Niby ksiądz, a potrafi zaorać jak rolnik”. Ksiądz Marek Lis odpowiedział: „Nie o orkę chodzi, lecz o proste fakty, które łatwo sprawdzić na moim profilu. Mało kogo interesuje, kim jestem, co robię, gdzie pracuję – autorzy niemal wszystkich komentarzy pod moimi wpisami »wiedzą« o mnie wszystko, choć z prawdą ich uprzedzenia nie mają wiele wspólnego”.
Czytaj też:
Mata nazwał Maję Staśko „głupią pi**ą”? Do akcji wkroczyła Anna Maria Żukowska