W środę w Sejmie po godz. 14 rozpoczęło się pierwsze czytanie projektu nowelizacji ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych, dotyczącego utworzenia Funduszu Kompensacyjnego. W czasie debaty z wnioskiem formalnym wystąpił Artur Dziambor z Konfederacji. – Minister zdrowia powiedział dwa tygodnie temu w jednym z wywiadów, że już teraz wiemy, że restrykcje nie działają, że to całe lockdownowe szaleństwo nie powstrzymuje pandemii. My się zgadzamy, oczywiście. Ale wczoraj usłyszeliśmy, że mimo zapewnień ministrów, zamykacie szkoły. Nie od dziś tylko od 20 grudnia. Zamykacie szkoły na dwa tygodnie. Tylko biorąc pod uwagę doświadczenia, wiemy doskonale, że te dwa tygodnie mogą się okazać już do końca roku – mówił poseł.
Artur Dziambor kpi z obostrzeń
– Niestety zamykacie też imprezownie od 15 grudnia, ale na Sylwestra robicie sobie wolne, więc jest to całkowicie sztuczne. Zakazujecie jedzenia nachosów w kinie. Szanowni państwo, to jest punkt, który bije się z tym, że ostatnio zakazaliście wchodzenia do lasów. Żądamy stawienia się tutaj ministra Niedzielskiego i przedstawienia podstaw naukowych, dlaczego akurat tak absurdalne obostrzenia są wprowadzane – grzmiał Dziambor. Poseł wnioskował też o zamknięcie obrad.
Przemysław Czarnek reaguje
Minister zdrowia nie odpowiedział na wezwanie, za to na sejmowej mównicy pojawił się minister edukacji i nauki. – Niech pan zaczeka panie pośle i niech pan sprostuje – zwrócił się do Dziambora Przemysław Czarnek. – Nikt nie zamyka szkół na dwa tygodnie. Proszę sobie przypomnieć, że od 23 grudnia do 2 stycznia dzieci mają wolne ustawowe bo jest przerwa świąteczna, więc nie na dwa tygodnie tylko na sześć dni – tłumaczył minister. – Niech pan nie wprowadza w błąd opinii publicznej – rzucił Czarnek.
Na te słowa posłowie PiS zareagowali oklaskami. Marszałek Elżbieta Witek poddała wniosek Dziambora pod głosowanie, ale Sejm go odrzucił.
Czytaj też:
Chaos na rządowej konferencji. Opozycja krytykuje nowe obostrzenia. „Dalej brakuje odwagi”