Podczas konferencji prasowej Łukasz Mejza odpowiedział na zarzuty pod swoim adresem. Polityk przekonywał, że „artykuły na jego temat nie były rzetelnym dziennikarstwem, ale próbą zniszczenia jego cywilnej osoby”. – Jak państwo doskonale wiecie, mamy do czynienia przez ostatnie dni z największym atakiem politycznym po 1989 roku – komentował. Konferencja przybrała zaskakujący przebieg, ponieważ w pewnym momencie Tomasz Guzowski, wspólnik w firmie Vinci NeoClinic, wstał ze swojego wózka. Na dowód tego, że terapia przyniosła spodziewane efekty. – Atak medialny, nakręcenie spirali nienawiści, tej fali hejtu ma na celu zniszczenie mnie psychiczne, tak żebym miał dość polityki i z niej zrezygnował – mówił dalej Mejza.
Tłumaczenia Mejzy na „paskach” TVP Info. „Brutalny atak opozycji”
Galeria:
„Polityczny atak za pomaganie chorym” i „brutalna opozycja”. TVP Info o sprawie Łukasza Mejzy
Wszystkie te tłumaczenia wiernie relacjonowała TVP Info, która wyraźnie stanęła w obronie polityka. Widzowie publicznej telewizji mogli dowiedzieć się z pasków, że opozycja „brutalnie zaatakowała” Mejzę oraz „rządową większość”. „Polityczny atak za pomaganie chorym?” – brzmiał kolejny pasek. Na innym wyróżniono słowa Mejzy, który stwierdził, że „jest zlecenie, by go zniszczyć”. TVP Info powiązała też „atak na Mejzę” z „próbą obalenia rządu”. W sieci szybko pojawiły się komentarze, że TVP Info „osiągnęło dno dna”, a telewizyjny paskowy „dostał amoku”.
Sprawa Łukasza Mejzy. Najważniejsze informacje
W ostatnich dniach Wirtualna Polska opisywała szereg działań Łukasza Mejzy sprzed okresu objęcia przez niego mandatu posła. Jak wynika z ustaleń dziennikarzy, firma obecnego wiceministra sportu miała oferować rodzicom ciężko chorych dzieci terapie. Polityk miał osobiście przekonywać rodziców chorych dzieci, że leczenie będzie skuteczne. Cena wyjściowa miała wynosić 80 tys. dolarów. Portal zaznacza, że terapia ta uznawana jest za niesprawdzoną i niebezpieczną.
„Posiadamy dowody, że Łukasz Mejza handlował maseczkami bez medycznych atestów” – piszą dziennikarze w innym materiale. Polityk miał zapewniać, że maseczki te chronią przed zakażeniem koronawirusem. Miał je kupować po 2,75 zł netto za sztukę, a sprzedawać po 4,15 zł. WP przekonuje, że firma, która miała produkować owe maseczki, nigdy nie istniała, a pod jej adresem mieści się prywatny dom.