Łukasz Mejza wystąpił w środę na konferencji prasowej, na której odpierał zarzuty, które od kilkunastu dni padają pod jego adresem. Wiceminister stwierdził, że artykuły w mediach są „próbą zniszczenia jego cywilnej osoby”. Z ustaleń Wirtualnej Polski wynika, że firma Mejzy miała oferować rodzicom ciężko chorych dzieci terapie. – Atak medialny, nakręcenie spirali nienawiści, tej fali hejtu ma na celu zniszczenie mnie psychiczne, tak żebym miał dość polityki i z niej zrezygnował. Abym zrezygnował z bycia posłem. Jeżeli zrezygnuję, to w moje miejsce wejdzie poseł opozycyjny. Wtedy opozycja uzyska większość i wywoła kryzys parlamentarny – przekonywał polityk.
– Mamy do czynienia przez ostatnie dni z największym atakiem politycznym po 1989 roku. Atakiem na Zjednoczoną Prawicę i na większość rządową. Atakiem bezpardonowym i bez precedensu – oświadczył Mejza.
Sprawa Łukasza Mejzy. „Życie jest brutalne”
Do tłumaczeń Mejzy dziennikarze chcieli uzyskać w Sejmie komentarz od wicemarszałka Sejmu i szefa klubu PiS. Ryszard Terlecki powiedział, że nie oglądał konferencji, ale słyszał już różne „echa i głosy” po niej, między innymi o „występie osoby, która poddana została terapii”. – My czekamy na informacje służb – dodał. – Abstrahując od tej konferencji, czy pan nie czuje pewnego absmaku, czy też obrzydzenia, że państwo musicie się teraz opierać na takich ludziach jak Łukasz Mejza, żeby zdobyć większość parlamentarną? – dopytywała Terleckiego reporterka TVN24 Agata Adamek. – Życie jest brutalne, różni posłowie trafiają do Sejmu – odparł wicemarszałek. Na więcej pytań dziennikarzy nie chciał odpowiadać i odszedł.
O konferencję Mejzy był też pytany Jarosław Kaczyński. Prezes PiS również stwierdził, że jej nie oglądał. Pytany, czy rzeczywiście rząd Zjednoczonej Prawicy opiera się na wiceministrze, odpowiedział krótko: – Nie sądzę.
Czytaj też:
Wspólnik Mejzy wstał z wózka podczas konferencji. „Opozycja chce zaszczuć Jezusa!”