Projekt pod hasłem „Otwarty Parlamentaryzm” powstał z inicjatywy senatora PSL Kazimierza Ujazdowskiego, jednak poparły go wszystkie opozycyjne koła i kluby parlamentarne. Ma on zrewolucjonizować działanie parlamentu, a dzisiaj jego założenia zaprezentowali w Sejmie przedstawiciele opozycji. – Zmiana Regulaminu Sejmu, w poczuciu wszystkich sił opozycyjnych, jest konieczna z uwagi na antydemokratycznych charakter prowadzenia obrad, brak głosu społecznego, brak wysłuchania społecznego, nie ma możliwości zadawania pytań premierowi – mówił lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. – Liczymy, że rządzący przyjmą te rozwiązania, bo one w części nawiązują do ich propozycji sprzed lat – przypominał.
– Ostatnie sześć lat to nie tylko karykatura demokracji, ale także karykatura demokratycznego stanowienia prawa. Rząd PiS odgrodziły ten parlament od obywateli nie tylko wysoką bramą i barierkami przed Sejmem, ale także ograniczeniem debaty publicznej – stwierdziła posłanka Lewicy Katarzyna Kotula. Z kolei Hanna Gil-Piątek z Polski 2050 mówiła o „tłamszeniu sejmowej debaty”. – Trudno dobrze zreferować projekt w 3 minuty, które nam zostawiono na przedstawienie stanowiska. Trudno zadać pytanie w 30 sekund – zauważała.
Kosiniak-Kamysz podkreślał, że „prawie żaden projekt ustawy” opozycji nie jest rozpatrywany w pierwszym czytaniu, dlatego opozycja nie ma szans, aby zaprezentować „swoje pomysły na Polskę”. Zaznaczał też, że jedną z propozycji jest wprowadzenie wymogu większości 2/3 głosów, aby procedować ustawę w trybie pilnym. – Niezależnie czy będziemy w przyszłej kadencji Sejmu w opozycji czy u władzy, obiecujemy, że te zmiany zostaną wprowadzone – zapewnił.
Będzie rewolucja w Sejmie? Podobne zmiany proponował PiS
W projekcie chodzi głównie o utrudnienie partii rządzącej błyskawicznego forsowania ustaw, a także umożliwienie opozycji swobodnych wypowiedzi. Autorzy projektu proponują również wprowadzenie modelu brytyjskiego, w ramach którego opozycja mogłaby zadawać premierowi pytania, na które ten musiałby reagować podczas sejmowych debat. Proponowana jest także zasada, aby na posiedzeniu Sejmu o jednym punkcie obrad decydowała opozycja. Premier miałby z kolei obowiązek składania informacji przed i po każdym posiedzeniu Rady Europejskiej.
Co ciekawe, pomysły senatora Ujazdowskiego nie są niczym nowym, a pojawiały się już przed laty, gdy w opozycji było Prawo i Sprawiedliwość. Sam Ujazdowski, wówczas jako polityk PiS, proponował podobne zmiany. Także sam prezes Kaczyński nie szczędził pochwał pod adresem takich rozwiązań i krytykował ówczesnych rządzących za utrudnianie życia opozycyjnemu PiS-owi. „Pakiet demokratyczny”, bo taką nazwę nosił wówczas dokument, zawierał bardzo podobne rozwiązania do tych, które dziś proponuje Ujazdowski, co z pewnością nie ułatwi teraz politykom Kaczyńskiego decyzji w sprawie głosowania „przeciwko”.
Czytaj też:
Był wykluczony, ale przyszedł do Sejmu. Poseł Konfederacji twierdzi, że jest chory i drwi z pandemii