W zeszłym tygodniu sejmowa Komisja Zdrowia opowiedziała się za tym, aby 5 stycznia odbyło się wysłuchanie publiczne projektu ustawy, który ma wyposażyć pracodawców w instrument weryfikacji w czasie pandemii statusu zdrowotnego pracowników pod kątem covidowym.
Projekt zakłada m.in. możliwość żądania przez pracodawcę okazania informacji o ważnym negatywnym wyniku testu diagnostycznego w kierunku SARS-CoV-2, informacji o przebytej infekcji koronawirusa lub o wykonaniu szczepienia przeciwko COVID-19. Przewiduje też możliwość delegowania do pracy poza stałe miejsce pracy lub do innego rodzaju pracy.
Kosiniak-Kamysz chce obowiązkowych szczepień na COVID-19
Władysław Kosiniak-Kamysz został zapytany w środę 22 grudnia w Poranku Rozgłośni Katolickich „Siódma-Dziewiąta", czy wyborcy PSL popierają to, by pracodawca mógł weryfikować w czasie pandemii status zdrowotny pracowników.
– Jak rozmawiam z przedsiębiorcami, to oni mówią, że to jest spychanie na nich odpowiedzialności, że to też im niewiele da, bo to tak naprawdę będzie promowanie nieszczepienia się – mówił lider PSL. – Osoba niezaszczepiona będzie mogła pójść sobie na płatny urlop – przypomniał. – Jak ktoś nie ma ochoty chodzić do pracy, to mówi, że się nie zaszczepił, nie robi badań i idzie sobie na płatny urlop lub na pracę zdalną i jest ok – zwracał uwagę, nie godząc się z takimi zmianami.
Szczepienia w Polsce. PSL krytykuje ustawę PiS
Według lidera PSL, projekt ustawy o weryfikacji szczepień nie rozwiązuje podstawowego problemu. – Ta ustawa nie wspiera akcji promocji szczepień. My zaproponowaliśmy co innego. I zgłosimy to w poprawce, żeby każda osoba niezaszczepiona w Polsce dzisiaj dostała list do domu, maila czy SMS-a, a najlepiej te trzy formy komunikacji z wyznaczoną datą i godziną szczepienia – oświadczył Kosiniak-Kamysz.
– Jeżeli ktoś nie chce, to niech napisze, że dziękuje, że nie chce przyjąć darmowej szczepionki, że się nie decyduje, ale musi na to odpowiedzieć – mówił polityk. Według niego, tak zrobili Brytyjczycy. – I pomimo dużej liczby zakażeń w Wielkiej Brytanii jest bardzo mała liczba zgonów – podkreślał Kosiniak-Kamysz.
Na pytanie, czy jeżeli ludzie mają już wyznaczoną datę i godzinę, to jest większa szansa na to, że się stawią na szczepienie, szef ludowców odparł: „Oczywiście”. – To jest takie psychologiczne działanie. Jak dostajesz konkretną informację o miejscu i godzinie, to dużo częściej korzystasz z tego, niż jak dostajesz tylko i wyłącznie zaproszenie otwarte – zwrócił uwagę Kosiniak-Kamysz.
autor: Edyta Roś