„Wprost”: Niespełna rok po ostatnich wyborach parlamentarnych rozmawialiśmy o zmieniającym się znaczeniu Sejmu na politycznej mapie Polski. Czy teraz, gdy od wyborów minęły ponad dwa lata, będzie mieć uzasadnienie podobna rozmowa o Senacie?
Dr Sebastian Gajewski: Zdecydowanie tak. W aktualnej, X kadencji Senatu mamy dość nietypową sytuację: ukonstytuowała się w nim inna większość niż w Sejmie, a różnice polityczne między oboma izbami są bardzo wyraźne. Z tego powodu Senat stał się, inaczej niż w poprzednich latach, przedmiotem dużej uwagi opinii publicznej, a wielu senatorów zyskało większą rozpoznawalność niż miało to miejsce w przeszłości.
O tym, co dzieje się w Senacie, mówi się w mediach – a kiedyś stanowiło to naprawdę rzadkość. Dwa lata nowej rzeczywistości w Senacie i wokół niego to dobry moment do podsumowań oraz bardziej generalnych spostrzeżeń.
Jesienią 2019 r. opozycyjni politycy i liczni komentatorzy chcieli widzieć rządzony przez opozycję Senat jako ważny ośrodek politycznej walki z obozem PiS. Dziś coraz częściej słychać o rozczarowaniu. Skąd biorą się takie oceny?
Myślę, że kluczowa jest tu niska sprawczość, której wyborcy i obserwatorzy życia publicznego są coraz bardziej świadomi. Wprawdzie ponad połowa poprawek senackich jest akceptowana przez Sejm, ale są to dane złudne.
Liczby zakłamują rzeczywistość?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.