Paweł Kukiz chwali prezydenckie weto. Wcześniej zagłosował za „lex TVN”

Paweł Kukiz chwali prezydenckie weto. Wcześniej zagłosował za „lex TVN”

Paweł Kukiz
Paweł Kukiz Źródło: Newspix.pl / Damian Burzykowski
Poseł Paweł Kukiz zagłosował za „lex TVN” i wskazywał, że od lat jest zwolennikiem zmian w mediach. Kiedy jednak prezydent zawetował nowelizację, Paweł Kukiz pochwalił głowę państwa za podjęcie „dobrej decyzji”.

– Mam ten komfort, że od 2015 roku mówiłem o dekoncentracji mediów. Jestem zwolennikiem polskiego kapitału w polskich mediach. W TVN 100 proc. kapitału należy do USA, nigdzie nie ma takiej sytuacji – mówił jeszcze tydzień temu Paweł Kukiz w rozmowie z Polskim radiem 24. Była to pierwsza wypowiedź o „lex TVN” po tym, jak głosował nad uchwaleniem kontrowersyjnej nowelizacji.

– Zagłosowałem zgodnie ze swoim sumieniem, nawet gdyby PiS się wycofał, ja i tak bym to popierał. Nie była to żadna umowa, żadna dogadana sprawa – zapewniał.

Paweł Kukiz chwali prezydenckie weto: Dobra decyzja

Po tym jak prezydent nagle jednak zawetował nowelizację, Paweł Kukiz nieco zmienił optykę. Pytany przez Onet o komentarz do sprawy powiedział, że nadal jest zwolennikiem zmian w mediach, jednak „decyzja prezydenta jest jak najbardziej godna jego urzędu”.

— Prezydent jako reprezentant całego społeczeństwa, zawsze powinien brać pod uwagę opinię społeczeństwa przy zatwierdzaniu bądź odrzucaniu ustaw, które wyszły z Sejmu RP. Oczywiście wciąż jestem zwolennikiem dekoncentracji kapitałowej w mediach, ale nie kosztem niepokojów społecznych – mówił.

Andrzej Duda zawetował „lex TVN”

Decyzją prezydenta „lex TVN” wraca ponownie do Sejmu. By przyjąć nowelizację, PiS musiałoby mieć znaczącą przewagę w Sejmie, której z uwagi na polityczną arytmetykę, nie jest w stanie pozyskać. Oznacza to, że kontrowersyjne zmiany można w zasadzie uznać za niebyłe. Nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji w formie, która powędrowała na biurko prezydenta oznaczała zasadnicze zmiany w strukturze właścicielskiej TVN.

Czytaj też:
Zaskakujące weto prezydenta. Czy to wojna, czy nowy trend w naszej polityce