Agencja Associated Press poinformowała, że senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza był szpiegowany Pegasusem. Telefon polityka miał zostać zhakowany w czasie, gdy prowadził kampanię przed wyborami parlamentarnymi. Krzysztof Brejza przypomniał w „Graffiti” na antenie Polsat News, że trzy miesiące temu, gdy miał wstępne potwierdzenie włamania do jego telefonu, złożył zawiadomienie do prokuratury, jednak śledczy nie podjęli działań. – Od trzech miesięcy nic się w tej sprawie nie dzieje. Mam wrażenie, że polskiej prokuratury ta sprawa nie obchodzi – stwierdził. Według niego „przerzucanie się” jego sprawą przez prokuratury, świadczy o tym, że to dla niej „gorący kamień, który odpychają od siebie”.
Afera z Pegasusem. Krzysztof Brejza: Sprawdźmy, co powiedział pan Wąsik
Brejza jest przekonany, że do jego telefon został zhakowany przez polskie służby „narzędziem do walki z terroryzmem”. – W maju złożyłem pismo do CBA z pytaniem, czy byłem inwigilowany. Szef CBA zaprzeczył mówiąc, że insynuuję – wskazał. We wcześniejszych wywiadach senator powoływał się na słowa wiceministra administracji i spraw wewnętrznych Macieja Wąsika, które miały paść w czasie posiedzenia komisji ds. służb specjalnych. Wąsik miał twierdzić, że Brejza nie był inwigilowany. W odpowiedzi wiceszef MSWiA dopytywał, kto zdał mu relację z posiedzenia, które było niejawne. – Speckomisja została zwołana chyba w listopadzie, zaraz po ujawnieniu przez Onet i „Gazetę Wyborczą” faktu włamania i publikacji mojej fałszywej korespondencji. To, co mówił Wąsik, zacytowałem z „Gazety Wyborczej”, która – jak widać – ma informatorów. Ale pan Wąsik temu nie zaprzeczył – tłumaczył. Wskazał, że „jeżeli mamy wątpliwości”, to „ta część protokołu z posiedzenia komisji może zostać odtajniona”. – Apeluję: odtajnijmy i sprawdźmy, co powiedział pan Wąsik, jeżeli on chce weryfikować, czy to ja mówię nieprawdę, czy on – stwierdził Brejza w Polsat News.
"Prowokacja metodami neoesbeckimi"
Senator uważa, że jeden z wniosków do sądu o możliwość jego inwigilacji przez służby mógł być złożony na podstawie sfałszowanych dowodów. – Przy pierwszym włamaniu zdobyli bazę SMS-ową. Jedna z tych korespondencji jest bardzo istotna. Asystentka umawiała mnie na spotkanie na myjni. Ten SMS jest przerabiany, że to ja – podejrzanym ludziom – wysyłałem komunikat, iż „można odebrać jakieś tajemnicze telefony” – mówił.
Jak zaznaczał gość „Graffiti”, w żadnej sprawie nie był przesłuchany, nie ma postawionych zarzutów i nie toczyło się wobec niego postępowanie. – Mimo to ktoś się włamał. To niebezpieczna prowokacja metodami neoesbeckimi – ocenił.
Czytaj też:
Szef gabinetu Andrzeja Dudy: Ta sprawa powinna być wyjaśniona. Polakom należy się informacja