Pod koniec grudnia agencja Associated Press podała, że telefon Krzysztofa Brejzy miał zostać zhakowany w 2019 roku za pomocą Pegasusa. W niedawnym wywiadzie polityk Koalicji Obywatelskiej odpowiedział na pytanie, czy proponował kolegom, żeby sprawdzili swoje aparaty pod kątem użycia szpiegowskiego oprogramowania. – Namawiam do tego kolegów z opozycji, trwa sprawdzanie różnych telefonów. Wiem, że ujawnione przypadki inwigilacji Pegasusem to tylko urywek większej układanki, całego systemu kontrolowania opozycji przez ludzi Jarosława Kaczyńskiego – powiedział.
– Nie chcę rzucać nazwiskami. Jestem pewien, że otworzyliśmy wielką szafę, a trupy dopiero zaczęły wypadać. Przecież dostawcy Pegasusa obiecywali niewykrywalność oprogramowania. PiS był przekonany, że nikt nigdy nie dowie się o podobnej inwigilacji. Nie przewidzieli tylko, że technika idzie do przodu – kontynuował Krzysztof Brejza.
Donald Tusk był inwigilowany Pegasusem?
„Jak ustaliliśmy, złośliwe oprogramowanie nie było używane na telefonie Donalda Tuska. A jeśli było, to nie potrafili tego potwierdzić eksperci” – podaje Interia. – W czasie, w którym możliwe było zbadanie telefonu, nie był on zainfekowany – przekazał Jan Grabiec. Jednocześnie rzecznik Platformy Obywatelskiej nie odpowiedział dziennikarzom Interii na pytanie, czy u któregokolwiek z polityków PO, który postanowił sprawdzić swój telefon pod kątem obecności Pegasusa, doszło do zainfekowania systemu.
Czytaj też:
Kaczyński opowiedział, jak kupiono Pegasusa z Funduszu Sprawiedliwości. „Afera z niczego”