W poniedziałek 10 stycznia lider Agrounii Michał Kołodziejczak złożył w siedzibie PiS pismo adresowane do prezesa partii Jarosława Kaczyńskiego i ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka. Z Kowalczykiem Kołodziejczak spotkał się kilkanaście dni temu 28 grudnia.
Kołodziejczak pisze do Kaczyńskiego: Czy to dla pana w porządku?
Zdjęcie pisma do lidera PiS zamieszczono na profilu Agrounii na Facebooku.
„Udajecie, że jest fajnie, a problemy są przejściowe, ale czas spojrzeć prawdzie w oczy” – pisze Kołodziejczak i opisuje problemy m.in. ze wzrastającymi cenami żywności i upadku małych sklepów. „Pan i cały rząd patrzycie na to, jednocześnie umywając ręce, jak Piłat” – zwraca się w liście do Kowalczyka. „Na naszej polskiej ziemi rozgrywają nas obce firmy. Panie Jarosławie Kaczyński, czy to jest dla pana w porządku?” – pyta prezesa PiS.
Nastepnie oskarża obu polityków o „niszczenie polskiego rolnictwa” i „śmierć polskiego handlu”.
Lider Agrounii w siedzibie PiS. Przepychanka w drzwiach
Składanie pisma w siedzibie PiS było transmitowane na żywo na Facebooku. Do samego biura PiS lidera Agrounii prowadził policjant. Gdy Kołodziejczak wszedł do biura partii, przed kobietą, która transmitowała całe zdarzenie telefonem, próbowano zamknąć drzwi.
Wtedy Kołodziejczak mocno za nie szarpnął. – Panie Michale, co to się dzieje? Co to jest za szarpanie – interweniował policjant i drzwi zostały zatrzaśnięte. Tłumaczono, że do biura można wchodzić wyłącznie pojedynczo.
Przez szparę w zaklejonej logo PiS szybie było wtedy przez chwilę widać Kołodziejczaka dyskutującego z Krzysztofem Sobolewskim. Jednak po chwili kobieta transmitująca zdarzenie została odsunięta od drzwi przez policję.
Policja spisuje Kołodziejczaka. „Złapał za klamkę i nogą odepchnął drzwi”
Gdy po chwili Kołodziejczak wyszedł z biura, mówił o chamskim działaniu polityków PiS i przemocy wobec kobiety stosowanej przez funkcjonariusza policji. Gdy policjant w spokojny sposób prosił go o opuszczenie budynku, ten ciągle nagrywał transmisję dla internautów w budynku. W końcu, gdy powiedział to, co chciał, opuścił siedzibę PiS-u.
Po chwili, gdy lider Agrounii już przed budynkiem partii ponownie opowiadał internautom, co jego zdaniem zaszło w budynku, do nagrywających podszedł ten sam funkcjonariusz, który wcześniej w budynku partii i poprosił o dokumenty do spisania danych „w związku z niepodporządkowaniem się poleceniom administratora budynku”.
Kołodziejczak i nagrywająca kobieta przekonywali, że nie zostali o tym wcześniej poinformowani.
– Policjant mnie poinformował, że być może uszkodziłam drzwi. Więc już taki absurd, że naprawdę –mówiła kobieta.
– Będziemy teraz naprawiać drzwi PiSowi, bo je zepsuliśmy. To jest niesamowite. Kobieta, która nie ma siły, żeby czasem klamkę nacisnąć, to teraz te drzwi zepsuła – kpił lider Agrounii.
– Panie Michale, przekaże pan komunikat, ze pan złapał za klamkę i nogą odepchnął drzwi – wtrącił policjant. – Żeby pan był świadomym, co uczynił, a nie wybiela się pan – kontynuował.
– Dzisiaj robimy to w interesie społeczeństwa – odpowiedział Kołodziejczak. – Nikt się nie wybiela. Tak, pociągnąłem klamkę mocno. I mówimy to bardzo dobitnie, bo dla nas jest skandaliczna sytuacja, kiedy ludzie są rozdzielani. Ale policja zachowuje się w taki sposób, żeby ludzie bali się tu przychodzić – dodał.
facebookCzytaj też:
„Wiadomości” TVP przeszły same siebie. Festiwal krytyki pod adresem Donalda Tuska