Tuż po świętach Bożego Narodzenia sejmik świętokrzyski nagle odwołał ze stanowiska przewodniczącego Andrzeja Prusia z PiS. Wniosek złożyli radni KO i PSL, którzy argumentowali, że Pruś „nie wywiązuje się należycie z powierzanych obowiązków przewodniczącego”, „nadużywa swoich uprawnień” oraz „przekracza wielokrotnie przyjęte zasady życia społecznego”. Entuzjazmu nie kryła świętokrzyska posłanka PO Marzena Okła-Drewnowicz. "Jak to się mówi? BUM?? Temu Panu i tym Państwu już DZIĘKUJEMY!" – napisała wówczas na Twitterze.
Sejmik świętokrzyski. Skomplikowana układanka
Odwołanie Prusia oznaczało, że formalnie PiS stracił większość. Jednak w rzeczywistości sytuacja nie była jednoznaczna. Układ sił w 30-osobowym sejmiku jest skomplikowany. Na początku kadencji PiS miało 16 mandatów i rządziło samodzielnie. W trakcie kadencji klub opuścił jeden radny, a po głosowaniu w czasie zeszłorocznej sesji absolutoryjnej wykluczono czterech. Formalnie PiS ma więc teraz 11 przedstawicieli, ale w niektórych głosowaniach może liczyć na wsparcie trzech radnych niezależnych (związanych z prezydentem Kielc Bogdanem Wentą). Po stronie opozycji klub PSL tworzy 8 osób. W sejmiku zasiadają też reprezentanci KO i Lewicy, ale funkcjonują jako niezrzeszeni. Dzień po odwołaniu Prusia PiS-owi udało się jednak przeforsować ustawę budżetową na 2022 r. Poparło ją 17 radnych.
Andrzej Pruś odzyskał stanowisko
W poniedziałek nastąpił jednak zwrot. W czasie nazwyczajonej sesji Pruś odzyskał stanowisko. Oprócz niego o funkcję ubiegał się Artur Konarski, kilka miesięcy temu wykluczony z klubu PiS. W głosowaniu wzięło udział 29 radnych. Pruś otrzymał 14 głosów, Konarski 12, a trzy osoby się wstrzymały. Oznaczało, że żaden z nich nie otrzymał bezwzględnej większości. Wynik wywołał zamieszanie. Prowadzący obrady wiceprzewodniczący sejmiku uznał, że głosowanie należy przeprowadzić od nowa, a radca prawny był zdania, że trzeba przeprowadzić drugą turę tylko z udziałem Prusia. W drugim głosowaniu otrzymał on 16 głosów, czyli o jeden więcej niż wymagana większość.
– Świętokrzyski sejmik chyba po raz pierwszy ma przewodniczącego, który w jednej kadencji dwa razy obejmuje to stanowisko. Liczę, że ta większość wspierająca zarząd, którą udało się dziś odtworzyć, po tym zimnym prysznicu, weźmie się poważnie do zadań, jakie postawili przed nami wyborcy – powiedział Pruś po odzyskaniu stanowiska.