Chargé d'affaires ambasady USA Bix Aliu udzielił wywiadu „Dziennikowi Gazecie Prawnej”, w którym odniósł się do sytuacji na granicy Rosji i Ukrainy. Przypomnijmy, że pod koniec ubiegłego roku wyciekły założenia, z których dowiedzieliśmy się, że Rosja ma plan inwazji na Ukrainę. Przy granicy z naszym wschodnim sąsiadem zgromadziła się także rosyjska armia, co spowodowało gorączkowe reakcje ze strony NATO i USA.
W tym czasie trwał również konflikt na granicy polsko-białoruskiej, o wspieranie którego oskarżany jest prezydent Rosji Władimir Putin. W odpowiedzi na mocarstwowe zabiegi Putina, USA zdecydowały się usiąść z Rosją do stołu negocjacyjnego. Zanim doszło do pierwszych spotkań, NBC podawało, że USA mają mieć przygotowane łagodne stanowisko, które oznaczałoby zredukowanie liczby żołnierzy na wschodniej flance NATO, na czym Rosji szczególnie zależy.
Bix Aliu: Jeśli Rosja zaatakuje Ukrainę, wzmocnimy wschodnią flankę
Informacja ta została szybko zdementowana, a amerykańska administracja zapewniała, że stanowisko wobec Rosji jest twarde. Z kolejnymi zapewnieniami przychodzi również chargé d'affaires ambasady USA Bix Aliu. W rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” wskazuje, że prezydent USA ma w jego ocenie najtwardsze stanowisko wobec Rosji, jakie widział u amerykańskich prezydentów, z którymi współpracował.
– Powtórzę raz jeszcze, by nie było wątpliwości. Jeśli Rosja zaatakuje Ukrainę, wzmocnimy wschodnią flankę NATO. I nałożymy sankcje, jakich nigdy wcześniej Moskwa nie doświadczyła – zapowiedział. Jak wskazał, nie ma też mowy o wycofaniu z Polski amerykańskich wojsk, o czym przed rozmowami USA-Rosja donosiły media.
Czytaj też:
Rozmowy USA – Rosja. Amerykanów nie przestraszył imperialny teatrzyk Putina