Łukasz Mejza, skompromitowany wiceminister sportu, w miniony piątek (14 stycznia) gościł w Szkole Podstawowej nr 2 przy ul. Wyszyńskiego w Zielonej Górze. Odbył tam spotkanie z pierwszoklasistami w ramach cyklu „Poznajmy zawody”, podczas którego opowiadał o zawodzie posła.
Łukasz Mejza na spotkaniu z pierwszoklasistami
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie kontrowersyjne doniesienia na temat polityka, którymi pod koniec ubiegłego roku żyła cała Polska. Przypomnijmy, że Wirtualna Polska opisała, że zanim Mejza wszedł do polityki, prowadził firmę, która oferowała rodzicom nieuleczalnie chorych dzieci terapie mające uratować ich pociechy. Choć metody oferowane przez Mejzę nie miały żadnego naukowego potwierdzenia, kosztowały fortunę.
Łukasz Mejza odcinał się od sprawy i tłumaczył, że to atak polityczny wymierzony w niego z powodu poparcia, którego udziela Prawu i Sprawiedliwości. 23 grudnia Mejza podał się do dymisji z funkcji wiceministra sportu.
Łukasz Mejza miał gadżety z ministerstwa, w którym już nie pracuje
Jak podaje na Facebooku posłanka Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic, zamieszanie wokół polityka nie przeszkadza mu w codziennym życiu. „Tak wychowuje czarnkowa szkoła. Lubuski „młody przedsiębiorca” Łukasz Mejza 3 dni temu gościł w Szkole Podstawowej nr 2 w Zielonej Górze. Brylował bez maseczki wśród pierwszoklasistów, rozdając im gadżety z Ministerstwa Sportu i Turystyki. W jakim charakterze odwiedził szkołę? Jako gość w ramach cyklu „Poznajemy zawody”! Zawód: hochsztapler? Czy w podstawówce były wiceminister wychowywał przyszłych przedsiębiorców, czy szukał wśród dzieci pomysłów na kolejny biznes? Jak myślicie?” – komentowała.
Nie jest jasne, dlaczego Mejza pojawił się w szkole z artykułami z logo ministerstwa, w którym już nie pracuje. Jak mówi „Gazecie Wyborczej” babcia jednego z uczniów, rodziny dzieci są oburzone organizacją takiego spotkania. Tłumaczy się również szkoła. Jak w rozmowie z gazetą mówi dyrektor placówki, spotkanie umawiano jeszcze w październiku, kiedy wokół Mejzy nie było żadnych niejasności. Później temat miał przepaść i nagle z nieznanych powodów znów pojawić się na agendzie. Znów – nie jest jasne – jak ostatecznie doszło do spotkania.
Czytaj też:
Łukasz Mejza odpowiada posłowi KO. „Nie, bić nikogo nie będę”